Znaleźli sposób, by nie płacić za drugi kierunek studiów

Ryzykowny. Można zyskać ponad 100 tys. zł. Ale można też pójść do więzienia. – Nawet na osiem lat – ostrzega łódzka prokuratura.
Dotychczas studenci mogli studiować za darmo tyle kierunków, ile chcieli. Od nowego roku akademickiego to się zmieni. Za drugi, trzeci i każdy kolejny kierunek trzeba będzie zapłacić. Ile? Najtańsze są kierunki humanistyczne (od 1,2 tys. za rok). Najdroższe – medyczne (z reguły kosztują ponad 20 tys. zł).
W nowych przepisach jest jednak furtka do ich omijania. Mówią nam o tym nieoficjalnie pracownicy Politechniki Łódzkiej odpowiedzialni za rekrutację: – Wyobraźmy sobie, że zdaje do nas ktoś, kto studiuje już na innej uczelni. Np. student geografii Uniwersytetu Łódzkiego, który na politechnice chce studiować ochronę środowiska. Student wie, że za drugi kierunek musiałby zapłacić, dlatego o tym, że studiuje już gdzie indziej geografię, w ogólne nam nie mówi. Ochronę środowiska traktujemy więc jako jego pierwszy kierunek i delikwent studiuje za darmo.
Według naszych rozmówców studenci wiedzą już o tej furtce. Podejrzewają, że wielu zataja studia na innej uczelni, by na politechnice studiować swój drugi kierunek bez opłat. Zwłaszcza że ryzyko wpadki jest niewielkie. – Czysto teoretyczne – opowiada nam pracownik działu rekrutacji PŁ proszący o anonimowość. – Jest coś takiego jak system POL-on. Wielka baza danych o polskich uczelniach, do której każda wrzuca co roku m.in. nazwiska wszystkich swoich nowych studentów. Co z tego, skoro system nie podkreśla tych, którzy już w nim są, bo na przykład od dwóch lat studiują coś na innej uczelni. W żaden sposób nie sygnalizuje nam, że przyjęliśmy studenta innej uczelni, od którego powinniśmy pobierać czesne. Owszem – kontynuuje nasz informator – POL-on może nam powiedzieć, że Kowalski coś już studiuje poza politechniką, ale dopiero wtedy, kiedy sami wpiszemy do systemu jego PESEL. A przecież nikt tego nie robi! W tym roku przyjęliśmy prawie pięć tysięcy osób. Wyobraża pan sobie, że ktoś siada i wpisuje w komputer pięć tysięcy numerów PESEL, by złapać kilku oszustów? Brakuje nam do tego ludzi i czasu.
Mniej więcej to samo usłyszeliśmy na Uniwersytecie Medycznym. Gdyby ktoś zdał np. na zdrowie publiczne i zataił to, że studiuje też np. zarządzanie na UŁ, ryzyko, że za zdrowie zapłaci, też jest małe. – Weryfikujemy tylko tych kandydatów, którzy budzą nasze podejrzenia – mówi Joanna Orłowska z biura rektora łódzkiej uczelni medycznej.
Kamil Melcer, rzecznik Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, uważa, że POL-on jest wystarczającym straszakiem na nieuczciwych studentów. „Weryfikacja danych dzięki systemowi jest prosta, a sprawdzanie oświadczeń studentów nie jest dla uczelni nowością. Podobnie postępują w przypadku weryfikowania osób ubiegających się o stypendia” – pisze nam Melcer w e-mailu. A co, jeśli ktoś się nie wystraszy?
Melcer przypomina, że od ubiegłego roku każdy przyjmowany na studia dzienne w publicznej szkole wyższej składa oświadczenie o spełnieniu warunków do podjęcia takich studiów bez opłat. W oświadczeniu zaznacza m.in., czy jest studentem jakiejś innej publicznej uczelni. Jeśli jest, ale tego nie zaznaczy, by uniknąć opłat, to „poza konsekwencjami finansowymi z tytułu odpłatności naraża się na konsekwencje z tytułu złamania przepisów wewnętrznych uczelni: regulaminu studiów, kodeksu etyki etc.” – przypomina Melcer. Oznacza to, że osoba zatajająca swoje studia na innej uczelni może nawet zostać skreślona z listy studentów (to najsurowsza kara za łamanie uczelnianych kodeksów).
Jacek Pakuła z Prokuratury Okręgowej w Łodzi idzie jeszcze dalej. Ostrzega, że nieprawdziwe oświadczenie wiąże się także z odpowiedzialnością karną. – Takie osoby poświadczają nieprawdę w celu osiągnięcia korzyści majątkowej oraz oszukują uczelnię, narażają ją na straty. Grozi za to od sześciu miesięcy do ośmiu lat więzienia – mówi prokurator Pakuła.
Uczelnie przypominają, że istnieje uczciwy sposób na uniknięcie opłat za drugi kierunek. Na zwolnienie z czesnego szanse mają osoby, których średnia ocen uplasuje w 10 proc. najwyższych ocen na roku. Uwaga! Bez znaczenia są sukcesy na pierwszym kierunku studiów. Liczą się wyłącznie wyniki z drugiego.
Ile za drugi kierunek?
* W PŁ kosztuje 1650 zł za semestr (z wyjątkiem studiów w Centrum Kształcenia Międzynarodowego, które są droższe).
* W UŁ ceny ustaliły władze poszczególnych wydziałów. Przykładowo: prawo – 4500 zł (za cały rok), informatyka – 3900 lub 1700 zł, psychologia – 3600 zł, pedagogika – 3200 zł, filologia angielska – 2500 zł, dziennikarstwo i zarządzanie – po 2000 zł, historia – 1200 zł.
* Jednymi z najdroższych w Polsce są studia lekarsko-dentystyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim – rok kosztuje 26 tys. zł.
* Łódzki Uniwersytet Medyczny cennika jeszcze nie ogłosił.
Źródło: Gazeta Wyborcza Łódź

Indeksy (Fot. Jacek Babiel / AG)