Zdał do I LO i od razu zdobył medal. Z matematyki!

– Każde zadanie jest wyzwaniem, choć spotykam takie, którym nie daję jeszcze rady – mówi 15-letni Kamil Rychlewicz, podwójny medalista olimpiady matematycznej w Chorwacji.
Jak już pisaliśmy, dwoje uczniów I LO w Łodzi zdobyło laury na światowych imprezach. Sylwia Gajda przywiozła brązowy medal z Międzynarodowej Olimpiady Biologicznej, a Jakub Klencki wyróżnienie z Międzynarodowej Olimpiady Astronomicznej. Dołączył do nich Kamil Rychlewicz, który zdobył srebrny medal na Olimpiadzie Matematycznej Europy Środkowej w chorwackim Varażdinie.
Marcin Markowski: Zdałeś dopiero do pierwszej klasy w I LO, a już taki sukces.
Kamil Rychlewicz: W gimnazjum wystartowałem w olimpiadzie ogólnopolskiej, a ponieważ zostałem jej finalistą, reprezentowałem nasz kraj w Chorwacji.
Przecież olimpiady są dla licealistów, nie gimnazjalistów.
– Wiem, ale w konkursach gimnazjalnych szło mi tak dobrze, że postanowiłem spróbować sił wśród starszych.
Jak wyglądała olimpiada w Chorwacji?
– Rywalizowałem z 60 osobami z 10 państw. Pierwszego dnia dostałem cztery zadania: z teorii liczb, algebry, geometrii i kombinatoryki. Drugiego dnia był konkurs drużynowy, który nasza reprezentacja wygrała.
Pamiętasz jakieś zadanie?
– Na tablicy była liczba 44. Musiałem ja zmazać i napisać cztery inne liczby, których średnia wynosiła 44. Potem to samo musiałem zrobić z każdą z tych czterech nowych liczb – zmazać i zastąpić kolejnymi czterema liczbami, których średnia odpowiadała tej zmazanej. Na tablicy miałem już więc 16 liczb. I od nowa, łącznie 30 takich operacji. A na koniec należało udowodnić, że średnia kwadratów tej całej masy ostatnich liczb jest większa bądź równa 2011.
Od kiedy interesujesz się matematyką?
– Od pierwszej klasy podstawówki. Moja o cztery lata starsza siostra przygotowywała się wtedy do matematycznego Kangura. Zerknąłem w jej zeszyt i te zadania bardzo mi się spodobały. Niektóre rozwiązałem i też wystartowałem w Kangurze. Miałem wtedy sześć lat, bo poszedłem do szkoły rok wcześniej. Moje zainteresowanie rozbudzali rodzice, którzy są matematykami.
A co jest fajnego w matematyce?
– Można odkrywać zaskakujące rzeczy. Każde zadanie jest wyzwaniem. Próbuję do skutku, choć są takie, którym nie daję jeszcze rady.
Większość uczniów matematyki nie lubi, wielu nawet się boi. Co piąty z jej powodu nie zdał w tym roku matury.
– To prawda, moi koledzy z gimnazjum, napotykając w zadaniu problem, szybko się zniechęcali. Może inaczej należy uczyć matematyki? Na maturze jednak powinna być. Poziom podstawowy jest osiągalny dla każdego, a rachunki czy logiczne myślenie w życiu się przydają. Na drodze – żeby ocenić, kto ma pierwszeństwo, czy w banku – żeby obliczyć, ile zarobimy na lokacie.
Źródło: Gazeta Wyborcza Łódź

Kamil Rychlewicz, podwójny medalista olimpiady matematycznej w Chorwacji