Święta w Wieży Babel. Międzynarodowy Czerwony Kapturek

Jak co roku z okazji Gwiazdki zagraniczni studenci Studium Języka Polskiego, mieszczącego się w znanym jako Wieża Babel akademiku numer 14, zorganizowali koncert. Można było zobaczyć bajkę o Czerwonym Kapturku, w której Kapturków pojawiło się aż kilkanaście, i wysłuchać występów muzycznych.
Czwarty raz organizujemy taki koncert. Są tu studenci z krajów, gdzie tradycja Bożego Narodzenia nie jest popularna, ale w dzisiejszych czasach to święto przestało być ściśle związane z religią chrześcijańską i stało się przede wszystkim rodzinne – mówiła, otwierając koncert, prof. Grażyna Zarzycka, dyrektorka studium.
Najpierw zagraniczni studenci wystawili bajkę o Czerwonym Kapturku. Nieco poprawioną, bo Czerwonych Kapturków pojawiło się na scenie kilkanaście. Był wyposażony w bębny Kapturek z Afryki, noszący kowbojski kapelusz Kapturek amerykański, przyodziany w tradycyjny arabski strój z zasłaniającą twarz chustą Kapturek egipski i wiele innych reprezentujących poszczególne państwa i regiony świata. Wilk pojawił się tylko jeden i zadeklarował, że nie jest w stanie połknąć tylu naraz. Ostatecznie wszystkie Kapturki rozwiązały jego problem, rozchodząc się z jednej, uniwersalnej bajki, do swoich własnych, narodowych bajek.
Po przedstawieniu na scenie pojawiali się kolejni wykonawcy, śpiewając piosenki i grając na instrumentach. Tę część koncertu rozpoczął pochodzący z Ghany Filip. Zaśpiewał „Holy Night”, kolędę skomponowaną w 1847 roku przez Adolphe’a Adama z angielskimi słowami Johna Sullivana Dwighta. W Polsce utwór ma swój bardzo popularny odpowiednik, czyli „Święta noc, cicha noc”. Potem pochodząca z Tadżykistanu Hadża i Olga z Białorusi zagrały utwór na skrzypce i pianino.
Marianna przyjechała do Łodzi z Ukrainy. Chce studiować medycynę. – Dla lekarzy w Polsce perspektywy są lepsze niż w moim rodzinnym kraju. Zdecydowałam się tu przyjechać także dlatego, że moja babcia jest Polką. Skończyłam na Ukrainie liceum medyczne, pracowałam w szpitalu. Teraz chodzę na kurs przygotowawczy do medycyny – opowiada. Marianna nie zaśpiewała ukraińskiej piosenki. Zamiast tego wybrała smutną francuską balladę. – To piękna piosenka. Mam przyjaciela we Francji, który nauczył mnie trochę mówić i czytać po francusku. Nie potrafię jeszcze swobodnie rozmawiać, ale mam dobry słuch, więc mogłam w tym języku zaśpiewać – mówi Ukrainka.
Po każdym występie artystom podarunki wręczał Święty Mikołaj.
Źródło: Gazeta Wyborcza Łódź