Studia. Mniej kandydatów na UŁ i PŁ, więcej na medycynę.

Zainteresowanie dwiema największymi łódzkimi uczelniami jest mniejsze niż przed rokiem. – Ale apokalipsy nie ma – uspokaja Jarosław Płuciennik, prorektor Uniwersytetu Łódzkiego. Rośnie za to popularność Uniwersytetu Medycznego.
Spadek zainteresowania uczelnią widać również w liczbie zapisów (kandydaci mogą zapisywać się na więcej niż jeden kierunek) – z 25 220 zapisów w ubiegłym roku do 21 314 obecnie (mniej o 15 proc.).
– Apokalipsy nie ma. Jest spadek wynikający z przemian cywilizacyjnych – ocenia prof. Jarosław Płuciennik, prorektor Uniwersytetu Łódzkiego odpowiedzialny za rekrutację. Jego zdaniem głównym winowajcą wcale nie jest niż demograficzny, który od kilku lat wpełza do szkół wyższych. Większe szkody wyrządza „niekorzystna atmosfera medialna wokół studiowania”. – Zaczęło się od tezy Andrzeja Klesyka [prezesa PZU – przyp. red.], że uczelnie produkują bezrobotnych, co jest nieprawdą, bo po studiach wciąż łatwiej znaleźć pracę niż bez studiów. Są głosy, że w programach jest zbyt wiele teorii, a za mało związków z biznesem. My, jako uniwersytet, odpowiadamy na te wyzwania. Nieustająco jesteśmy źródłem dobrych produktów edukacyjnych – przekonuje prorektor, podając za przykład lingwistykę dla biznesu, nowy kierunek pożądany przez łódzkich pracodawców, który w dodatku zainteresował prawie 300 kandydatów.
W UŁ najwięcej osób chciało studiować prawo (1484), psychologię (1007), finanse i rachunkowość (990). Najtrudniej było się dostać na dziennikarstwo (10 osób na miejsce), filologię angielską (9) i psychologię (8).
Wczoraj zakończyła się rejestracja kandydatów na Politechnikę Łódzką. Tam również ich ubyło. Na studia stacjonarne zapisało się 4800 osób (o 800 mniej w porównaniu z ubiegłym rokiem). Według Ewy Chojnackiej, rzeczniczki uczelni, liczba tegorocznych kandydatów może jeszcze wzrosnąć, bo wielu wysyłało dokumenty pocztą i zapewne nie wszystkie dotarły. Dlaczego jednak generalnie jest ich mniej? – W tym roku nie ma kierunków zamawianych, na których studenci dostawali rządowe stypendia – mówi Chojnacka. Na politechnice najwięcej osób chce studiować architekturę (cztery osoby na miejsce), a dwa razy więcej chętnych niż miejsc jest na inżynierię biomedyczną, zarządzanie i inżynierię produkcji, budownictwo, logistykę i informatykę. Uczelnia ogłosi listy przyjętych dopiero 23 lipca, bo kandydaci na kilka kierunków muszą przejść dodatkowy sprawdzian uzdolnień plastycznych.
Wczoraj wstępne wyniki rekrutacji ogłosił Uniwersytet Medyczny, któremu – dla odmiany – kandydatów w tym roku przybyło. O indeksy UM rywalizowało 16 tys. osób. Miejsc było mniej więcej tyle samo, co w roku ubiegłym, a konkurentów np. na stomatologię i wydział lekarski dwa razy więcej (odpowiednio 22 osoby na miejsce i 14). UM nie wywiesił list nawet w internecie. Każdy kandydat poznał tylko swój wynik.
Źródło: Gazeta Wyborcza Łódź