Studenci PŁ zbudują satelity, które posprzątają kosmos

Satelity zbudowane przez studentów krakowskiej AGH, Politechniki Łódzkiej i Uniwersytetu Technicznego w Berlinie mają polecieć w kosmos w 2016 roku. Posłużą do sprzątania kosmicznego złomu. – Studenci bywają wykorzystywani do sprzątania parków narodowych. Z ich pomocą można też posprzątać kawałek kosmosu – mówi prof. Edward Jezierski z politechniki.
Z każdej uczelni do grupy projektowej wybrano po 15 studentów. Swoje prace mają prowadzić pod kierunkiem nauczycieli. – Chcemy stworzyć grupę dwóch bliźniaczych satelitów działających wspólnie, w odległości kilkunastu metrów od siebie. Będą wyposażone w systemy pozwalające im się komunikować i zmieniać położenie względem siebie. To pionierskie rozwiązanie. Nie słyszeliśmy, żeby wcześniej ktoś je stosował – mówi prof. Jezierski.
W Łodzi powstanie układ sterowania kosmicznymi bliźniakami. – Projekt ma głównie cele dydaktyczne. Chcemy nauczyć studentów pracy przy technologiach wykorzystywanych w kosmosie. Warunki, jakie tam panują, są zupełnie inne niż na Ziemi. Sterowanie musi działać w diametralnie różnych temperaturach. Po stronie nasłonecznionej orbitujący obiekt jest wystawiony na gorąco sięgające powyżej 100 stopni. Kiedy przejdzie na stronę nienasłonecznioną, mamy już 60 stopni mrozu – mówi prof. Jezierski. Jego zdaniem konstrukcja urządzeń działających w takim środowisku to ogromne wyzwanie. – Musimy zapewnić niemal doskonałą niezawodność. W kosmos nie da się tak łatwo polecieć, żeby coś naprawić – twierdzi.
Drugą istotną sprawą jest budowa dobrze działających robotów, które zostaną umieszczone w satelitach.
W kosmosie prawie nie ma grawitacji. Dlatego obowiązują zupełnie inne zasady mechaniki. Projekty robotów działających na Ziemi uwzględniają to, że urządzenie stoi na jakiejś podstawie dającej punkt podparcia. W przestrzeni kosmicznej nie ma czegoś takiego. Kolejnym problemem jest komunikacja. – Czas kontaktu z przelatującym nad nadajnikiem satelitą to zaledwie kilka minut w ciągu doby. Dzięki współpracy z Niemcami będziemy mieli do dyspozycji dwie stacje położone dość daleko od siebie, więc ten okres da się nieco wydłużyć. Poza tymi krótkimi momentami nasze satelity muszą radzić sobie same – wyjaśnia profesor.
Umieszczone w satelitach roboty zajmą się … sprzątaniem kosmicznych odpadków. – Przez lata zdążyliśmy już poważnie zaśmiecić przestrzeń wokół Ziemi. Wokół nas krąży sporo złomu. Chodzi o nieaktywne już satelity, które straciły źródła energii, lub silniki, dzięki którym mogły się poruszać – tłumaczy prof. Jezierski. – Oczywiście nie damy rady posprzątać zbyt wiele, bo nasze urządzenia będą małymi sześcianami o wymiarach 20 na 20 na 20 cm. Niemniej gdyby udało się przechwycić część jakiegoś niedziałającego satelity, byłoby to niezwykle widowiskowe – przekonuje profesor. – Problem sprzątania przestrzeni kosmicznej prędzej czy później się pojawi. Latający bez kontroli złom może krążyć po orbicie nawet kilkadziesiąt lat. Dopiero wtedy wpada w atmosferę i ulega spaleniu. Do tego czasu może być zagrożeniem dla nowych projektów kosmicznych. Przy osiąganych tam prędkościach zderzenie nawet z czymś bardzo niewielkim powoduje tragedię.
Budżet polskiej części projektu ma wynieść 2 miliony złotych. Niemcy za swoje prace zapłacą z własnej kieszeni.
Źródło: Gazeta Wyborcza Łódź