Miliardy euro przy Piłsudskiego – Łódź centrum BPO

W budynku Infosysu przy al. Piłsudskiego w Łodzi każdego roku prowadzi się operacje finansowe na kwotę 2,5 mld euro.
Infosys to firma założona w Indiach 30 lat temu. Teraz notowana jest na nowojorskiej giełdzie. To prawdziwy gigant w swojej branży. W 2009 roku odnotował przychody w wysokości 5 mld dolarów, a już rok później o miliard dolarów więcej. Wartość rynkowa Infosysu na giełdzie w Nowym Jorku (czyli tzw. kapitalizacja) to już ponad 30 mld dolarów.
Firmę założyło sześciu mężczyzn, którzy – jak mówi anegdota – pożyczyli od żon po 50 dolarów. Podobno do dziś ich nie oddali. Początki były trudne. Przez 23 lata firmie nie udawało się rozwinąć skrzydeł tak, jak chcieliby tego właściciele. Dopiero po tym czasie Infosys zarobił swój pierwszy miliard. Ale na zdobycie drugiego potrzebował już tylko 23 miesięcy.
Okres transformacji ustrojowej był dla Łodzi okrutny. Przemysł włókienniczy, z którego żyło miasto, padł z dnia na dzień. Na jego zgliszczach trzeba było postawić na zupełnie nowe branże, bo było oczywiste, że odbudowa tekstylnej potęgi nie jest możliwa. Jedną z branż wskazanych jako strategiczne były usługi wsparcia biznesu (tzw. Business Process Outsourcing). Wtedy skrót BPO łodzianom jeszcze nic nie mówił, więc kiedy w 2007 roku z budynku przy al. Piłsudskiego znikło logo Philipsa, a pojawiło się Infosysu, w mieście zawrzało. Później okazało się, że był to początek nowej ery dla Łodzi. Ery miasta BPO.
W 2003 roku w budynku przy al. Piłsudskiego pracowało tylko 30 osób. Teraz jest ich ponad tysiąc. Pierwszym klientem Infosysu w Łodzi był właśnie Philips. Dlaczego Philips zdecydował się oddać część zadań zewnętrznej firmie? – Bo tak jest lepiej, szybciej i bardzo często taniej – tłumaczy Krystian Bestry, dyrektor zarządzający Infosys BPO Europe.
Na czym dokładanie polega ten biznes? – To jest jak ze sprzątaniem w firmie. Jeśli mamy sprzątaczkę na etacie, to kiedy zachoruje, po prostu jest brudno. Ale jeśli zajmuje się tym firma zewnętrzna, nic nas nie obchodzi. Ma być posprzątane i już – tłumaczy dyrektor.
Słowa „outsourcing” w Łodzi nikomu nie trzeba już tłumaczyć. Stało się niemal tak samo popularne jak „kryzys”. I to właśnie kryzys jest motorem wzrostu branży BPO. W czasach gdy giełdy chwieją się w posadach, padają banki, a inwestorzy liczą straty, utrzymanie dobrych wskaźników w firmach stało się głównym zadaniem menedżerów. – Nasz biznes poprawia wyniki finansowe przedsiębiorstw. Wchodzimy do firm i usprawniamy ich procesy wewnętrzne, co od razu poprawia im rentowność – opowiada Bestry.
W kryzysie przedsiębiorstwa liczą każdą złotówkę, euro czy dolara. Dzięki outsourcingowi i firmom takim jak Infosys dowiadują się, ile tak naprawdę kosztuje ich utrzymanie administracji. Wydaje się, że to tylko pensje pracowników. Ale w rzeczywistości wynagrodzenia są jedynie połową kosztu. Reszta to miejsce w budynku, komputery, szkolenia, telefony itp. – Dopiero od nas dowiadują się, ile można zaoszczędzić – mówi dyrektor.
Dlaczego pracownicy zewnętrznej firmy usługowej będą robili coś lepiej niż ci zatrudnieni w firmie na etacie? – Bo to nasza podstawowa działalność – odpowiada Bestry i dodaje: – Ciągle szkolimy naszych ludzi i pracujemy nad ich rozwojem. W firmie produkcyjnej nie inwestuje się w personel administracyjny, bo pieniądze potrzebne są na inwestycje w maszyny.
Infosys w Polsce bardzo szybko się rozwija. Zatrudnienie wzrasta średnio 20 proc. rocznie. Klienci, głównie koncerny z zachodniej Europy, składają coraz więcej zleceń. Dlatego w Infosysie rekrutacja to proces ciągły. Kogo szuka firma? – Nie zamykamy się na żadną grupę absolwentów. Potrzebujemy ludzi z wiedzą techniczną i takich ze znajomością języków. Mamy w zespole i biologów, i filologów. Ale najbardziej zależy nam na tych, którzy są w stanie przekonać nas o kreatywności i pozytywnym podejściu do życia. Wydaje się, że to bardzo mało, ale w rzeczywistości to bardzo dużo – opowiada dyrektor.
Mimo że menedżer ciepło wypowiada się o współpracy z łódzkimi uczelniami wyższymi, w firmie nie liczą na pracowników, którzy pierwszego dnia usiądą za biurkiem i będą wszystko wiedzieli. – Nowe osoby wymagają sporego wkładu z naszej strony. Muszą nauczyć się funkcjonować w korporacji i rozumieć, że klient ma zawsze rację. A jak jej nie ma, to trzeba umieć go przekonać do naszej racji – tłumaczy dyrektor.
Zespół Infosysu rozrósł się już do ponad tysiąca pracowników i budynek przy al. Piłsudskiego przestał wystarczać. Dlatego przy rondzie Solidarności budowana jest nowa siedziba firmy. Przeprowadzka planowana jest na listopad przyszłego roku. Nowy biurowiec będzie mógł pomieścić ok. 2 tys. pracowników.
Polska wyrasta na lidera BPO w Europie. – W tym biznesie Polska wyróżnia się na mapie Europy, a Łódź na mapie Polski – przekonuje Bestry. Jego zdaniem Polacy są ambitni, chce im się pracować i uczyć się języków.
Dlaczego Infosys wybrał Łódź? – Udało się stworzyć tu familijny klimat, czyli taki, w którym dzielimy się doświadczeniami, a nie konkurujemy ze sobą – odpowiada.
Źródło: Gazeta Wyborcza Łódź

Krystian Bestry, dyrektor zarządzający Infosys BPO Europe