Łódzkie uczelnie otwarte dla Białorusinów

Uniwersytet i politechnika odpowiedziały na apel minister nauki i szkolnictwa wyższego, ale nie wiadomo jeszcze, co konkretnie zaproponują studentom zza wschodniej granicy.
Przed świętami Barbara Kudrycka poprosiła szkoły wyższe, by przyjmowały studentów wyrzuconych z białoruskich uczelni za udział w antyreżimowych manifestacjach. „Zwracam się z apelem o akademicką solidarność do polskich uczelni, dla których wolność jest najcenniejszą wartością” – napisała pani minister do rektorów.
Uniwersytet Łódzki już odpowiedział, że jest przygotowany do przyjmowania takich studentów. – Traktujemy to jako swoistą spłatę długu, zaciągniętego przez naszych studentów i naukowców, którzy kilkadziesiąt lat temu wyjeżdżali studiować na zachód – czytamy w oświadczeniu uczelni. Gotowość zgłosiła także Politechnika Łódzka.
Od 2006 r. mamy rządowy program stypendialny dla studentów z Białorusi prześladowanych politycznie – dostają ponad 1200 zł miesięcznie. Ministerstwo obiecuje dodatkową pomoc finansową uczelniom. Zapytaliśmy łódzkie uczelnie, co same – oprócz indeksów – zaproponują represjonowanym: bezpłatny akademik, darmowe obiady, a może zwolnią ich z czesnego? – Za wcześnie na konkrety. Zobaczymy, ilu się zgłosi. Sprawa jest otwarta – odpowiedział bardzo ogólnie Tomasz Boruszczak, rzecznik UŁ.
– Sytuacja każdego studenta będzie zapewne inna. Jednemu potrzebny akademik, innemu opieka psychologa. Ale uczelnia z pewnością coś od siebie da – obiecuje Ewa Chojnacka z PŁ.
W obu łódzkich szkołach Białorusini już są. W Studium Języka Polskiego dla Cudzoziemców UŁ kształci się obecnie 51 obywateli Białorusi, a 34 mówiących już dobrze po polsku, studiuje na różnych wydziałach. Tylko ośmiu ma stypendium rządowe. Ostatnio trzy takie stypendia trafiły do studentów turystyki, ochrony przyrody i politologii.
– Nasi absolwenci z Białorusi w większości wracają do siebie – informuje Tomasz Boruszczak. Zdaniem władz uniwersytetu to dobrze, bo wiedzę ze studiów – także w sferze standardów demokracji – mogą wykorzystywać we własnej ojczyźnie.
Źródło: Gazeta Wyborcza Łódź

Centrum Informatyczo-Ekonometryczne wydziału ekonimiczno-socjologicznego UŁ