Łódzki student nagrodzony za mrówki: – Rządzą robotnice

Tysiące małych mrówek to jedno wielkie zwierzę, które przepędzi nawet niedźwiedzia – mówi Łukasz Sokołowski, zwycięzca Międzynarodowego Konkursu Młodych Naukowców.
Rozmowa z Łukaszem Sokołowskim*
Marcin Markowski: Jurorów zachwycił Pan pracą o… mrówkach.
Łukasz Sokołowski*: Przed moim blokiem nie ma podwórka, dlatego rodzice zabierali mnie na działkę w Sokolnikach. Tam łapałem żaby, pająki, jaszczurki i trzymałem w szafie przerobionej na terrarium. Aż pewnego razu w jakimś amerykańskim filmie ktoś hodował mrówki w sztucznym gnieździe. Dwie ustawione pionowo szyby, wąska przestrzeń wypełniona ziemią i korytarze. Postanowiłem założyć własną kolonię.
Czyli mrowisko?
– Tak. Zacząłem od królowej. To ona składa jajka, z których powstają kolejne mrówki. To w gnieździe mrówka numer jeden, choć w wielu sprawach jej głos wcale nie jest decydujący.
A kto rządzi?
– Mrówki robotnice.
Ich jest mnóstwo! Jak się dogadują?
– Porozumiewają się sygnałami chemicznymi, tzw. feromonami. Decyzja jest zawsze wspólna, tzn. jest wypadkową różnych minidecyzji podejmowanych przez poszczególne robotnice. Taka kolektywna inteligencja.
To po co królowa?
– Robotnice są niedorozwinięte płciowo. Nawet jeśli którejś uda się znieść jajo, jest ono zjadane i żadna nowa mrówka nie powstaje. Trochę z winy samej królowej, która feromonami hamuje reprodukcyjne zapędy robotnic. W jednej z moich kolonii królowa raz zmarła i co się stało? Robotnice nagle zaczęły składać jaja. Generalnie jednak żyją, by opiekować się królową i w ten sposób zapewnić trwałość gatunku.
A robotnicy?
– Nie mają obowiązków – poza zapładnianiem królowych z innych gniazd podczas wiosennych lotów godowych.
I żadnych wyrzutów sumienia?
– Absolutnie! Nie myślą abstrakcyjnie. Nie znają pojęć, jak sprawiedliwość. Nawet nie nazywa się ich robotnikami, bo przecież nic nie robią. Samce wśród mrówek to po prostu samce. Królowa kopuluje często z kilkoma, które po wszystkim umierają z wycieńczenia. Zbliżenie z nią jest olbrzymim wysiłkiem. Poza tym tracą cały zapas nasienia i stają się niepotrzebni.
A kto broni królowej i gniazda?
– Robotnice. Gryzą i pryskają trującym kwasem. Na filmie przyrodniczym widziałem, jak mrówki rudnice – te duże czerwone, które budują w lasach wielkie kopce – przepędziły niedźwiedzia! Najczęściej jednak walczą między sobą. Gatunek z gatunkiem, gniazdo z gniazdem. Gdy mrówkę nawet o takim samym wyglądzie wrzucimy do cudzego gniazda, wnet zostanie zagryziona – zdradzi ją zapach. Ale nie zawsze dochodzi do bitwy. Zdarza się, że słabszy gatunek zachowuje się oportunistycznie i podporządkowuje za cenę spokoju.
Od kiedy hoduje Pan mrówki?
– Od czterech lat. Dziś mam trzy formikaria, ale był czas, gdy miałem siedem.
Ma Pan z kim o nich pogadać?
– Pyta pan, czy się ze mnie śmieją? Różnie. Niektórzy koledzy drwią. Rozumiem ich, bo mnie też trudno pojąć np., jak można tyle godzin gadać o samochodach. Z dziewczynami o mrówkach nie rozmawiam, bo z forów wynika, że 95 procent pasjonatów, jak ja, to faceci. Ale mam też typowe zainteresowania. Lubię telewizję, grać na komputerze, siatkówkę.
Czy kandydatowi na lekarza wypada gapić się na mrówki?
– Hobby i praca to dwie różne rzeczy. U mrówek fascynuje mnie życie społeczne. Pies czy kot – są dla siebie. U mrówek widać współpracę, bezgraniczne poświęcenie dla ogółu. Oczywiście nie wynika ono z woli mrówki, ale z uwarunkowanej biologicznie ewolucji instynktów. Dla wielu naukowców jedna mrówka w ogóle nie jest ciekawa. Fascynujące jest mrowisko – totalny organizm. Nie hoduje się tysiąca małych zwierzątek, ale jedno wielkie zwierzę.
Czy człowiek może się od mrówek czegoś nauczyć?
– Chyba nie. Najlepszy dowód, że totalitarne państwa prędzej czy później upadają. Jest powiedzenie: „pracowity jak mrówka”, ale to banalne. Człowiek w swej wolności, z własnymi pragnieniami i egoizmem, jest zaprzeczeniem mrówki i podpowiedzi, jak żyć, powinien szukać gdzie indziej – u innych ludzi, w naszej historii. Świat przyrody może być inspiracją dla technologii i inżynierów. Wiele wynalazków mamy dlatego, że zostały podpatrzone w naturze. Choćby samolot, czyli sztuczny ptak ze skrzydłami, albo baterie słoneczne działające jak fotosynteza u roślin. Uczmy się o mrówkach, ale nie od mrówek.
* Łukasz Sokołowski jest studentem Wydziału Lekarskiego Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. Jego praca „Strategia żerowania mrówki Formica cinerea „ zdobyła jedną z trzech pierwszych nagród w konkursie młodych naukowców UE pod patronatem Komisji Europejskiej. Międzynarodowe jury wyróżniło ją spośród 85 zgłoszeń z 37 krajów. Oprócz dyplomu Łukasz odebrał w Lizbonie 7 tysięcy euro.
Źródło: Gazeta Wyborcza Łódź