Inżynier wzięty

Po raz pierwszy od 20 lat na politechnikach było więcej chętnych do studiowania niż na uniwersytetach. Inżynierowie lepiej zarabiają od absolwentów szkół humanistycznych i łatwo znajdują pracę. Bo wciąż ich brakuje.
Eksperci są pewni, że oblężenie uczelni technicznych to także efekt wprowadzenia od 2010 r. obowiązkowej matury z matematyki. – Wielu studentów, skoro już musiało ją zdać, zaryzykowało rekrutację na uczelnie techniczne – mówi prof. Henryk Krawczyk, rektor Politechniki Gdańskiej.
– Moi koledzy z klas humanistycznych nigdy nie braliby politechniki pod uwagę, gdyby nie obowiązkowa matura z matematyki – przyznaje Zosia Zuchowicz, studentka pierwszego roku architektury na Politechnice Gdańskiej. Sama przeniosła się na architekturę z historii sztuki: – Lubię historię sztuki, ale architektura daje konkretny zawód i lepszą płacę w przyszłości.
Jej koleżanka z roku Kamila Piotrowska jednocześnie dostała się na architekturę na politechnice i Akademii Sztuk Pięknych. Wybrała politechnikę. – Chciałam studiować na ASP. Ale wiem, że gdy stanę przed pracodawcą, większe szanse będę miała z dyplomem politechniki – tłumaczy.
– Największy popyt jest na tych z branży budowlanej i drogowej, mało jest też inżynierów z uprawnieniami do budowy mostów. Wielu pracodawców szuka też inżynierów sprzedaży, czyli handlowców z wiedzą techniczną – mówi Magdalena Suska z firmy doradczej Bank Danych o Inżynierach. Następna branża z deficytem specjalistów to informatyka.
Na dodatek inżynierowie zarabiają lepiej niż absolwenci kierunków humanistycznych. Elektronicy i informatycy dostają po mniej więcej 5,2 tys. zł , po studiach humanistycznych najczęściej zarabia się ok. 3,6 tys. zł, a po pedagogicznych tylko 2,8 tys. zł – wynika z Ogólnopolskiego Badania Wynagrodzeń 2010 r. firmy rekrutacyjnej Sedlak & Sedlak.
I dlatego pewnie w roku akademickim 2010/11 w szkołach technicznych padł rekord: o jedno miejsce walczyło średnio 3,9 osoby, a na uniwersytetach – 3,5 (tyle samo na uczelniach rolniczych).
Wszystkie szkoły publiczne i niepubliczne przyjęły prawie 600 tys. studentów.
Najpopularniejsza była, już po raz drugi, Politechnika Warszawska – o przyjęcie starało się 8,6 kandydata na miejsce. Następna Politechnika Gdańska to 7,4 kandydata, a trzecia Politechnika Łódzka – 6,3 kandydata – i z podobnym wynikiem Uniwersytet Warszawski. Pierwszą piątkę zamyka Politechnika Poznańska – 6,1 kandydata.
Ministerstwo Nauki, które opublikowało wczoraj raport z tegorocznej rekrutacji, ogłosiło sukces uczelni technicznych. Zdaniem minister Barbary Kudryckiej to efekt m.in. „wzbogacania oferty dydaktycznej” dzięki ekstra pieniądzom z funduszy unijnych na tzw. kierunki zamawiane, czyli dofinansowanie kierunków kluczowych dla gospodarki. Studenci dostają na nich specjalne stypendia, nawet po 1 tys. zł miesięcznie. Ministerstwo, uruchamiając kierunki zamawiane, straszyło, że do 2013 r. w przemyśle zabraknie ponad 46 tys. inżynierów.
– Dzięki pieniądzom na kierunki zamawiane wyposażamy pracownie na miarę XXI w. – przyznaje prof. Henryk Krawczyk. Jego zdaniem wielką rolę odegrało także nagłaśnianie w mediach ścieżki kariery w Polsce – choćby to, że prezesi dużych firm w większości są po studiach technicznych.
Źródło: Gazeta Wyborcza

Na zdjęciu Zosia Zuchowicz i Kamila Piotrowska – studentki pierwszego roku architektury na Politechnice Gdańskiej.