Co przeszkadza młodym ludziom w znalezieniu pracy?

Takie pytanie zadaliśmy tym, którzy przyszli w piątek do łódzkiego Paragrafu na międzynarodową konferencję o bezrobociu wśród młodych. Okazuje się, że każdemu przeszkadza coś innego.
W Europie już co czwarta osoba, która nie ukończyła 25 r. życia, jest bez pracy. W Polsce ich odsetek sięga 28 proc. Na południu kontynentu – przekracza 50 proc. Eksperci mówią już o straconym pokoleniu – młodych, wykształconych, bez zawodowych perspektyw, na garnuszku rodziców i państwowych zasiłkach.
O tym, jak to pokolenie uratować, rozmawiali w piątek w Łodzi m.in. Laszlo Andor, komisarz UE ds. zatrudnienia, Ralf Brauksiepe, wiceminister pracy w Niemczech, Janne Metsämäki, wiceminister pracy i gospodarki w Finlandii, Władysław Kosiniak-Kamysz, minister pracy i polityki społecznej w rządzie Donalda Tuska. W debacie na wydziale prawa Uniwersytetu Łódzkiego uczestniczyło ponad pół tysiąca studentów i absolwentów uczelni, w większości bezrobotnych. Zapytaliśmy, co im przeszkadza w znalezieniu pracy.
* Łukasz z II roku prawa (studiuje zaocznie) szuka jej głównie w portalach internetowych. Kiedyś już pracował – w magazynie zakładu produkującego stelaże, był też kierowcą. Chce jednak zdobywać doświadczenie w zawodzie, w którym się kształci, dlatego w ostatnich miesiącach wysłał swoje CV do kilkunastu kancelarii prawniczych, adwokackich, notarialnych, komorniczych. – Nikt nie odpisał – mówi. – Może dlatego, że dopiero rozpocząłem studia i brakuje mi wiedzy. Nie mam w rodzinie znajomego prawnika, nie licząc brata mojej dziewczyny, który jest aplikantem. Może byłoby łatwiej, gdybym chociaż dobrze znał Łódź, do której przejechałem na studia? Jestem jednak optymistą. Po sesji zacznę odwiedzać kancelarie i na pewno gdzieś się zaczepię.
* Daniel prawo właśnie kończy, ale pracy też nie ma, choć intensywnie jej szuka. Raz znalazł, ale w przyjęciu oferty przeszkodziła mu uczciwość: – Miałem chodzić po domach i namawiać ludzi do zmiany operatora telewizyjnego. To na pograniczu oszustwa. Oferty kieruje się głównie do ludzi starszych, licząc, że czegoś nie doczytają. Kiedyś ofiarą takiej firmy padła moja babcia, więc choćby z tego względu nie mogłem tej pracy przyjąć. Daniel żałuje też, że w pierwszych latach studiów odpuścił praktyki i staże, bo już wie, że doświadczenie to w oczach pracodawców duży atut. – Ważniejsze były jednak egzaminy i oceny, dzięki którym co roku miałem stypendium – tłumaczy.
* Dorian skończył zarządzanie, ale przez rok będzie jeszcze studiować ekonomię. Na poważnie – jak sam mówi – szuka pracy od pół roku. W zawodzie. – Pracę magisterską napisałem o e-biznesie w małych i średnich przedsiębiorstwach, dlatego chciałbym pracować w marketingu albo agencji PR – marzy. Dorian zgłasza się do firm, przystępuje do rekrutacji, ale efektów na razie nie ma. Denerwuje się, że firmy co innego piszą w ofertach, a czego innego wymagają: – Piszą o marketingu, a na końcu okazuje się, że chodzi o prace „na słuchawce”. W jednej z firm doszedł już do trzeciego etapu. Uwierzył, że wreszcie się udało. Czekał na SMS-a z dobrą wiadomością. Niestety, dostał informację, że nie spełnił kryteriów. – Ostatnio się nawet zastanawiałem, dlaczego ciągle nie mam pracy. Na spotkaniach w firmach nie stawiam warunków, raczej się dostosowuję. Nie żądam też wielkich pieniędzy. Około dwóch tysięcy brutto na dzień dobry to chyba niezbyt wiele? Może problemem są działy HR, które oceniają kandydatów według schematów i zazwyczaj nawet nie dopuszczają do rozmowy z właścicielem czy szefem firmy? Ostatnio zapytałem znajomych, którzy mają pracę: jak ją znaleźliście? Odpisywali, że mieli szczęście albo że zdecydował przypadek. Na szczęście pomagają mi rodzice. Rozpytują o pracę dla mnie wśród swoich znajomych, dlatego wierzę, że w ciągu roku ją znajdę.
* Magda po pedagogice odpowiada na nasze pytanie bez namysłu: w znalezieniu pracy przeszkadza jej upór. Bo Magda uparła się, że znajdzie ją w szkole. Chce – jak jej mama – uczyć najmłodsze dzieci z pierwszych klas. Dotychczas pracowała pół roku – w szkolnej świetlicy, na zastępstwie. Jest w stałym kontakcie z dyrektorkami kilku podstawówek. Wierzy, że znajdzie pracę najpóźniej we wrześniu przyszłego roku, gdy do szkół pójdą sześciolatki. – To moja szansa – mówi. Magda nie lubi gadania o elastyczności, którą powinni wykazywać się poszukujący pracy, pozostając w nieustannej gotowości nawet do zmiany zawodu. – Chcę uczyć, a nie liczyć czy gotować. Praca to sprawa zbyt poważna, by traktować ją w oderwaniu od pasji i zdolności. Chcę chodzić do niej z radością. Szkoda życia na coś, czego się nie lubi.
* Marta jest na czwartym roku studiów międzynarodowych i politologicznych na UŁ. Nie pracuje w żadnej firmie, ale udziela korepetycji z hiszpańskiego. Chciałaby pracować na etacie, ale nie za psie pieniądze. I denerwuje się, gdy słyszy, że ma postawę roszczeniową. – Jeśli ktoś, znając dwa języki i mając jakieś wykształcenie, nie chce pracować za tysiąc złotych z hakiem i być na każde zawołanie, to nie jest postawa roszczeniowa. To wyraz szacunku do samego siebie – mówi bez cienia wątpliwości. W ubiegłym roku była w Chorwacji. Pracowała tam w firmie wynajmującej kwatery: – Dużo mi to dało. Nabrałam pewności siebie i uwierzyłam w swoje umiejętności. Mam nadzieję, że podczas rozmowy o pracę mój przyszły pracodawca to zauważy i doceni.
* Kasi – studentce trzeciego roku międzynarodowych studiów gospodarczych i drugiego roku rynku kapitałowego – w szukaniu pracy przeszkadza brak czasu. Taki paradoks. – Zdecydowałam się na studiowanie dwóch kierunków, bo myślałam, że ktoś, kto wie więcej, ma większe szanse na znalezienie zatrudnienia. Teraz [na konferencji] dowiaduję się, że powinnam chodzić jeszcze na praktyki i staże. Kiedy?! Wykładowcy stale przypominają, że skoro zdecydowaliśmy się na studia dzienne, musimy chodzić na zajęcia. A pracodawcy mówią, że wyniki w nauce właściwie się dla nich nie liczą. Słyszę: „dzielcie się z nami swoimi pasjami”, „opowiadajcie o zainteresowaniach”. Mnie interesuje wiele rzeczy, ale kiedy mam rozwijać pasje, skoro cały czas się uczę? Kasia zaczyna się zastanawiać, czy decyzja o drugim kierunku nie była błędem: – Wielu znajomych z roku gdzieś już pracuje. Zdobywają jakieś doświadczenia. Niektórzy nawet awansują. A ja? Co powiem na rozmowie o pracy? Zresztą pójdę na nią dopiero po studiach, bo wcześniej… nie będę miała czasu.
* Tomasz jest wyjątkowy, bo pracuje! Z tego powodu przerwał jednak studia na budownictwie w Politechnice Łódzkiej. Co jeszcze zrobił dla etatu? – Nie miałem zbyt dużych wymagań. Wiadomo: firmy zwłaszcza początkującym nie oferują kokosów. Dziś pracuje na swoim i w zupełnie innej branży: – Budownictwo nie było moją pasją. Porzuciłem je i założyłem z dziewczyną firmę.
Źródło: Gazeta Wyborcza Łódź
GW_pon