Bakteriobójcze i ognioodporne tkaniny powstaną w Łodzi

Tanie perkaliki wysyłane na Wschód to już historia Łodzi. Teraz naukowcy mają miliony złotych na opracowanie niezwykłych tkanin i chcą nimi rozsławić Łódź.
Łódzki Instytut Włókiennictwa prowadzi badania, których efektem będą nowoczesne tkaniny. Bakteriobójcze, ognioodporne, a także chroniące nas przed polami elektromagnetycznymi. Będą i takie, które same potrafią się czyścić. Instytut startował w konkursach o fundusze europejskie i został liderem dwóch ogólnopolskich projektów wartych w sumie ponad 37 milionów złotych.
Nie chodzi o teoretyczne rozważania, ale wytworzenie tkanin gotowych do sprzedaży. Łódzcy naukowcy zapowiadają więc, że trafią one na rynek. – Z materiałów ognioodpornych powstawać będą np. wielkie kotary blokujące rozprzestrzenianie się płomieni. Mogłyby stanowić wyposażenie obiektów, gdzie są organizowane koncerty i inne masowe wydarzenia – opowiada dr Małgorzata Cieślak z Instytutu Włókiennictwa w Łodzi. – Tkaniny mają powłoki, które w kontakcie z ogniem zaczną pęcznieć. Napuchną tak mocno, że zablokują dopływ tlenu niezbędny do podtrzymania ognia.
Tkaniny można będzie stosować jako obicia do sof i kanap. – Ludzie częściej giną nie od ognia, tylko od toksycznych dymów i substancji, które się wydzielają podczas pożaru – zauważa dr Cieślak.
Inne materiały ochronią nas przed polami elektromagnetycznymi. Mogą powstawać z nich ścienne tapety, które pochłoną szkodliwe fale. Można też nimi otulać bloki. Pierwsze próby są udane. Wielkie ekrany z włóknin zamontowano na wieży Mariackiej i hotelu Sobieski w Warszawie.
A jak to możliwe, że materiały będą same się czyścić? Tu łódzcy naukowcy podpatrują kwiat lotosu, który ma tę niezwykłą umiejętność. Mimo że rośnie na błotnistych wodach, kwiat zawsze jest lśniąco piękny. Zawdzięcza to powierzchni liści i płatków, które są pokryte mikroskopijnymi wypustkami. Nie utrzymuje się na nich ani woda, ani zanieczyszczenia. – Z tak zbudowanych tkanin mogłyby być szyte parasole ogrodowe, markizy czy namioty – opowiada dr Cieślak.
Badania zakończą się za dwa lata. Ich finałem będzie wprowadzenie materiałów na rynek w Polsce i Europie. Niebawem łódzki instytut rozpocznie cykl prezentacji, na które zaprosi firmy włókiennicze i potencjalnych odbiorców, np. pracowników nadzoru budowlanego. To oni mogą przekonać producentów, że nowoczesne produkty znajdą nabywców. – To nowa szansa dla przemysłu włókienniczego, który nigdy w Łodzi nie upadł – uważa dr Cieślak.
Jej zdaniem nie poradziły sobie „włókiennicze huty Katowice”, czyli zakłady molochy zatrudniające tysiące ludzi i produkujące tanią masówkę. Ale jest całe mnóstwo małych firm, które działają, szukają nowości, zdobywają certyfikaty. I to one mogą rozsławiać Łódź, produkując niezwykłe tkaniny. – To nie musi być produkcja masowa, ale specjalistyczna i nowoczesna – dodaje. – Łódź może być z niej znana.
Projekty Nanomitex i Envirotex Instytutu Włókienniczego finansowane są z funduszy europejskich z Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka.
Źródło: Gazeta Wyborcza Łódź

Małgorzata Cieślak, kierownik projektu "Nanomitex"