Zapachy, lasery, eksplozje: dni otwarte politechniki

W czwartek rozpoczęły się dni otwarte Politechniki Łódzkiej. Można było zobaczyć stoiska wydziałów oraz pokazy eksperymentów przeprowadzanych przez studentów działających na uczelni kół naukowych. Impreza potrwa do piątku.
Dni otwarte politechnika zorganizowała w budynku Wydziału Mechanicznego. Swoje stoiska wystawiła tam większość wydziałów. Licealiści dowiadywali się na nich, czym zajmują się pracownicy naukowi i studenci. Największe zainteresowanie wzbudzały jednak nie same stoiska, ale pokazy eksperymentów organizowane w wydziałowej auli. Jako pierwsi na scenie pojawili się tam chemicy z koła naukowego Trotyl, którzy mieli dowieść, że ich nazwa nie jest przypadkowa. Kulminacyjnym elementem prezentacji miało być zdetonowanie balonika wypełnionego wodorem. Niestety, jak się okazało, eksplozje zdarzają się w chemii głównie wtedy, kiedy nikt ich nie chce. Balonik przy próbie podpalenia zerwał się z linki i bezpiecznie poszybował pod sufit auli. Dlatego skończyło się na opisie. – Taki balon wybucha z ogromnym hukiem. Inaczej niż na przykład balon wypełniony acetylenem. Wtedy pojawia się mnóstwo sadzy. Kiedyś doszliśmy do wniosku, że wymieszamy acetylen z wodorem i spróbujemy coś takiego wysadzić. Zatrząsł się cały budynek – przekonywali chemicy zebranych na widowni licealistów.
Potem aulę przejęli fizycy z koła Kot Schrödingera, którzy zaczęli od pokazania nie do końca jeszcze wyjaśnionego zjawiska, czyli jonolotu. Jonolot składa się z dwóch elektrod. Jedna jest umieszczonym na górze cienkim drucikiem, druga położoną na dole aluminiową blaszką, która musi być naładowana przeciwnym do drucika ładunkiem. Kiedy przez drucik przechodzi wysokie napięcie, powietrze wokół niego się jonizuje, a powstałe w ten sposób chmury jonowe przyciągane są do dolnej blaszki, unosząc całe urządzenie w powietrze.
Później nastąpił pokaz różnych sposobów rozpraszania laserowego światła. – Jedną z ważniejszych rzeczy przy posługiwaniu się laserami jest dopilnowanie, żeby nie świecić sobie nimi w oczy. Można zrobić sobie poważną krzywdę. To działa mniej więcej tak – mówił prowadzący tę część prezentacji student, kierując wiązkę lasera na trzymany przez siebie balon, który pękł po sekundzie. Wzrok publiczności natychmiast powędrował pod sufit, w kierunku balonika z wodorem pozostawionego przez chemików. – Wiem, o czym myślicie, ale koledzy mi mówili, co jest w środku. Nic z tego. Nie mam zamiaru podpalić tej auli – poinformował prowadzący.
Ostatnią prezentację przeprowadziła studentka z koła naukowego Kollaps z Wydziału Biotechnologii i Nauk o Żywności, która opowiadała o tym, jak wyczuwamy i tworzymy różne zapachy. Oprócz pokazów można było zobaczyć turniej wirtualnej piłki nożnej rozgrywany między studentami politechniki a obcokrajowcami przybyłymi w ramach programu Erasmus, popularną azjatycką łamigłówkę, czyli Wieżę Hanoi, oraz przyjrzeć się przygotowanym przez politechnikę nowoczesnym strojom dla straży pożarnej.
Źródło: Gazeta Wyborcza Łódź