Zagraniczni studenci w Łodzi: „W tym mieście jest coś, co sprawia, że czuję się naprawdę szczęśliwy”

562a5aebb9975_o,size,969x565,q,71,h,fac55b

Studenci z zagranicy widzą u nas to, czego nie dostrzegają łodzianie A Erazmusi nie mogą się doczekać powrotu do naszego miasta.

Z każdym rokiem jest ich coraz więcej. Zagraniczni studenci na dobre zadomowili się w Łodzi i wygląda na to, że miasto bardzo im się podoba.

– Obecnie na Uniwersytecie Łódzkim jest 646 studentów z programów wymiany semestralnej lub rocznej. Do końca roku przybędzie jeszcze około 300 – mówi Liliana Lato, kierownik Biura Współpracy z Zagranicą Uniwersytetu Łódzkiego. Wymiany zagraniczne robią furorę.

Od roku akademickiego 2008/2009 liczba zagranicznych studentów zwiększyła się ośmiokrotnie.

– Najpopularniejszy na uniwersytecie jest oczywiście Erasmus, ale pojawiają się także studenci z programu Erasmus Mundus i z Umowy Biletarnej UŁ – tłumaczy Liliana Lato. – Przyjeżdżający do Łodzi studenci to najczęściej Turcy, Hiszpanie i Portugalczycy. Na wymianie w ramach uczelnianych umów bilateralnych najwięcej studentów gościmy z Kazachstanu, Rosji, Ukrainy, Gruzji i Chin.

Kiedy do liczby 649 studentów na UŁ doliczymy żaków z Politechniki Łódzkiej (około 250 osób w tym semestrze) i Uniwersytetu Medycznego (40), to liczba będzie imponująca. W Łodzi jednocześnie uczy się niespełna 950 studentów z najróżniejszych zakątków świata. I choć dzielą ich kraje pochodzenia i kultura, to wszyscy zgodnie przyznają, że nasze miasto zrobiło na nich bardzo dobre wrażenie.

– Będę płakał odpowiadając na twoje pytania. Tak bardzo brakuje mi Łodzi – twierdzi Luis Gabriel, Brazylijczyk, który w zeszłym semestrze studiował ekonomię na UŁ. – W tym mieście jest coś, co sprawia, że czuję się naprawdę szczęśliwy.

Przypadek, który przyniósł szczęście

Łódź nie była dla Luisa wyborem do końca świadomym. – Wiedziałem tylko, że istniał tu jeden z najsilniejszych przemysłów tekstylnych w Europie. Później nadszedł kryzys, a miasto wiele na tym straciło. Dopiero teraz odzyskuje dawną świetność – tłumaczy. – W moim przypadku były możliwe tylko dwa kierunki zagranicznych studiów – Polska i Litwa. Polska wydawała mi się bardziej atrakcyjna, a Łódź była największym miastem, jakie miałem do wyboru.

Decyzja o odwiedzeniu Łodzi, na początku nieco przypadkowa, okazała się strzałem w dziesiątkę. – Do miasta przekonało mnie polskie piwo, dziewczyny i szczególna atmosfera, która tutaj panuje. Nie ukrywam, że bardzo ważne są także dość niskie ceny i fantastyczne miejsca – Lumumbowo, Piotrkowska, Manufaktura… Wielkie wrażenie zrobiły na mnie też kluby i restauracje: Futurysta, Bedroom, Lordis, Niebostan, Yellow, Manekin, Pomodoro… Mogę tak wymieniać w nieskończoność, naprawdę miałem tutaj co robić – wspomina Brazylijczyk. – Kiedy tu przyjeżdżałem, byłem jeszcze dzieckiem. Bardzo tutaj dorosłem, dlatego uważam, że pobyt w Łodzi był szczególnym punktem mojego życia. Miasto spodobało mi się na tyle, że w grudniu mam zamiar wrócić. Najprawdopodobniej będę pracował w jednej z korporacji.

A te gorsze wspomnienia? – W Łodzi złamałem nogę i palec, ale i tak świetnie się bawiłem – mówi ze śmiechem Luis. – Nie podobała mi się jedna rzecz. Niektórzy polscy mężczyźni są bardzo agresywni i zazdrośni o obcokrajowców. Na szczęście to tylko pojedyncze przypadki – kończy Brazylijczyk.

Murali takich jak w Łodzi nie ma nigdzie

Dobre zdanie o Łodzi podziela także Cris, młoda ekonomistka z Hiszpanii. – Wcześniej wiedziałam tylko, że Polska jest pięknym krajem, w którym mogę znaleźć wiele różnorodności i kulturę – inną niż hiszpańska, ale jednak z mnóstwem podobieństw – mówi Cris. – W Polsce wciąż widać następstwa trudnej historii, ale to nie powstrzymuje kraju przed rozwojem. Kiedy mieszkałam w Łodzi poznałam wielu Polaków i przekonałam się, że wcale nie jesteśmy aż tak różni.

Cris przyznaje, że w mieście dało się znaleźć nieprzyjemne miejsca, w które niebezpiecznie było zapuszczać się po zmroku. – Mówię o starych kamienicach i budynkach, które od dawna nie były remontowane. Ale macie coś, czego bardzo wam zazdroszczę – mnóstwo zieleni w całym kraju. Drzewa i roślinność tworzą przepiękne krajobrazy, których nie znajdę na południu Hiszpanii. No i jeszcze murale! Nigdzie nie widziałam tak cudownych obrazów na ścianach. Łódź bardzo szybko się rozwija i powinniście być z niej dumni – kończy Cris.

Źródło: Dziennik Łódzki