Uniwersytet Medyczny jak NASA. Kosmiczne laboratoria.

Łódzka uczelnia ma jedyne w Polsce Laboratorium Antropometrii Trójwymiarowej. Podobnie na świecie jest kilka. Jedno z nich ma amerykańska Agencja Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej.
W Laboratorium Antropometrii można zmierzyć pole i objętość każdego kawałka ciała. Wygląda to tak: w specjalnej aluminiowej klatce zamontowane są 24 kamery. Do środka wprowadza się człowieka, rzutnik wyświetla na nim siatkę, włączają się kamery i badanie jest skończone. Chmura danych trafia do komputera, który jest w stanie odtworzyć trójwymiarowy obraz człowieka.
Po co? – Żeby zaplanować operację – odpowiada dr Radosław Zajdel, szef laboratorium. – Możemy zrobić symulację, na której zobaczymy, jak będzie wyglądała twarz pacjenta, jeśli chirurg szczękowo-twarzowy usunie fragment kości. Nasze zdjęcia bardzo chwalą sobie także bariatrzy (lekarze zajmujący się odchudzaniem). Pokazują ważącemu 180 kilo człowiekowi, jak wygląda z tyłu, z boku, z dołu. Pacjent zyskuje niebywałą motywację do leczenia. A kiedy schudnie, może zobaczyć efekty – jak bardzo się zmienił.
Laboratorium dr. Zajdla interesują się studenci filmówki, bo można je wykorzystać do produkcji profesjonalnej animacji.
Kosmiczna pracownia działa w Centrum Dydaktycznym UM. To trzypiętrowy kompleks wybudowany w trzy lata przy powstającym już 37 lat Centrum Kliniczno-Dydaktycznym. Wczoraj uczelnia świętowała zakończenie i rozliczenie inwestycji.
Z CKD mamy same kłopoty – mówi prof. Dariusz Nowak, prorektor UM. – Ale budując Centrum Dydaktyczne, udowodniliśmy, że jeśli za coś bierzemy, to kończymy sprawę z sukcesem.
Rzeczywiście, kompleks jest imponujący. Na wszystkich robi wrażenia aula jak sala koncertowa – z tysiącem miejsc, czyli prawie jak widownia Teatru Wielkiego.
Obok niej kilka sal wykładowych i pomieszczenia, w których studenci mają ćwiczenia. Próżno w nich szukać tablic i kredy. Wszędzie komputery, rzutniki, profesjonalne nagłośnienie.
Sale, w których uczą się studenci stomatologii, wyglądają jak wielka przychodnia. W rzędach poustawiane unity i fotele, na nich leżą fantomy z rozdziawionymi ustami i gotowymi do borowania zębami. – Kiedyś był jeden fantom, przy którym na ćwiczeniach tłoczyliśmy się, żeby cokolwiek zobaczyć – mówi Patrycja z III roku. Teraz każdy ma do dyspozycji własnego „pacjenta”.
Wczoraj na ćwiczeniach przyszli stomatolodzy szlifowali jedynki fantomów.
Obok jednej z sal wykładowych kolejne laboratorium. – Możemy tu badać wszelkie materiały – mówi prof. Jerzy Sokołowski, szef Katedry Stomatologii Odtwórczej. – Sprawdzać ich twardość ścieralność strukturę wewnętrzną. Po co to robimy? Żeby pacjenci mieli lepsze wypełnienia w zębach. Na przykład udowodniliśmy, że niektóre materiały zbyt mocno przewodzą ciepło. Trzeba je zastąpić czymś innym, bo w trakcie zakładania termoutwardzalnego wypełnienia może zostać zniszczona miazga zęba.
Nieopodal kolejna unikatowa pracowania: Laboratorium Ruchu i Wydolności Fizycznej Człowieka. Filmując pacjenta wykonującego ćwiczenia, można tu dokonać pomiarów ruchu i dokładnie ocenić napięcie mięśniowe. Są też profesjonalne urządzenia do prób wysiłkowych. Nie tylko dla zawałowców, ale także wyczynowych sportowców. Są bieżnia, kolarka, a nawet cykloergometr dla wioślarzy.
Budowa i wyposażenie centrum dydaktycznego kosztowały 72,6 mln zł. 64,6 mln wyłożyła UE.
Źródło: Gazeta Wyborcza Łódź