Targi Edukacyjne to nie tylko dzień wolny od zajęć

Wczoraj w hali Expo przy ul. Stefanowskiego 30 rozpoczęły się trzydniowe XIII Łódzkie Targi Edukacyjne, jedne z największych w kraju. Organizator imprezy, Międzynarodowe Targi Łódzkie, głośno zachwalał wydarzenie.
Ponad 250 wystawców, nowinki technologiczne, warsztaty, seminaria, konkursy, Strefa Edukacyjna dla Dorosłych… Atrakcjom na papierze nie było końca. Tylko czy przeciętny gimnazjalista, do którego przede wszystkim impreza jest skierowana, w całym tym tłumie, zgiełku, hałasie i ferworze zdarzeń może znaleźć wymarzoną szkołę dla siebie?
Według mnie – może. Dlaczego?
Po pierwsze: 250 wystawców to nie przechwałki. W tym roku na targach reklamowały się szkoły tak różne, jak różne są charaktery uczniów – począwszy od liceów ogólnokształcących, przez te z klasami zaawansowanymi informatycznie, szkoły samochodowe, wojskowe, policyjne, kosmetyczne i językowe, a na szkołach artystycznych i budowlanych skończywszy. Mój zachwyt wzbudziła doświadczona (również wiekowo) nauczycielka ze szkoły tańca nowoczesnego, która w czerwonej czapce z daszkiem, szerokich spodniach i ogromnych okularach „nawijała do ziomali” ze sceny, instruując ich, jak wykonać droops&spinsa.
Tylko ktoś, kogo nic nie interesuje, mógł wyjść z targów z pustymi rękami…
Po drugie: koniec z gadżetami! Może to przez kryzys, może skutek pójścia po rozum do głowy, ale wystawcy nareszcie przestali kusić cukierkami, długopisami, ołówkami, zakreślaczami, markerami, temperówkami i świecącymi brelokami. I tak nigdy nie skutkowały. Bo czy któreś z nas tak naprawdę wybrało jakąś szkołę tylko dlatego, że długopis z umieszczonym na nim logo fajnie się otwierał i błyszczał w ultrafiolecie?
Zamiast zabawek były konkrety. I rzeczowe odpowiedzi na pytania: „dlaczego tę, a nie inną szkołę powinienem wybrać” oraz „dlaczego uważacie się za najlepszych”, poparte twardymi dowodami (nagrody przyznane szkołom, statystyki popularności itd.).
Jeżeli ktoś chciał gadżet, znalazł go w strefie edukacji dla dorosłych…
Po trzecie: impreza cały czas organizowana jest w hali Expo. I wbrew opinii wielu przeniesienie targów do większego pomieszczenia zabiłoby imprezę. Podobnie jak giełdę używanych komiksów na Międzynarodowym Festiwalu Komiksu zabiło przeniesienie jej do wielkiego Textilimpeksu. Bo na targach trzeba być poszturchiwanym przez kolegów i nagabywanym przez wystawców. W przeciwnym razie wiele rzeczy umknęłoby naszej uwadze.
A że na targach było trochę tłoczno (naprawdę – tylko trochę) i głośno? Hala Expo to nie pole golfowe. A targi nie są meczem w golfa, gdzie obowiązuje nienaruszalna cisza. Centrum Łodzi w godzinach szczytu wydaje się być głośniejsze.
Jeśli przeciętny gimnazjalista przyszedł do hali Expo, żeby znaleźć szkołę – a nie dlatego, że nauczycielka mu kazała – to ją znalazł. Bo Łódzkie Targi Edukacyjne to impreza ciekawa, przemyślana i świetnie zorganizowana. Po prostu bardzo dobra.
Źródło: Gazeta Wyborcza Łódź