Student głosuje żetonem

W tych wyborach frekwencja zawsze dochodzi do 100 proc., a emocje sięgają zenitu. 10 tys. studentów Wydziału Socjologiczno-Ekonomicznego UŁ od poniedziałku wybiera przedmioty, na które chce chodzić w następnym semestrze.
Miejsce na wykładzie lub ćwiczeniach studiujący kupują za wirtualne żetony w inter-netowym systemie USOS. System już przed pięcioma laty zaczął zastępować kolejki studentów UŁ, wpisujących się na listy na korytarzach uczelni, jednak wciąż dostarcza mnóstwo emocji.
– Mam 60 żetonów, ale nie do końca wiem, co z nimi zrobić. Powinni nam zrobić szkolenie z tego diabelskiego systemu, zamiast szkolenia bibliotecznego – mówi Patryk, pierwszoroczniak z socjologii i debiutant w USOS. Patryk musi wydać po 30 żetonów na dwa wymagane przedmioty. – Wiem na pewno, że jedna godzina zajęć to jeden żeton. Ale na stronie USOS trudno znaleźć potrzebne informacje, ponieważ witryna ładuje się dramatycznie wolno.
Nic dziwnego, bo o wyznaczonej godzinie zapisów, setki studentów jednocześnie uruchamiło komputery.
– Obowiązuje zasada, ”kto pierwszy ten lepszy”, a jak się nie zapiszesz sam, zrobi to za ciebie dziekan wydziału – wyjaśnia obyta w USOS Agata Szewczyk, studentka II roku gospodarki przestrzennej.
Na popularnych zajęciachmiejsca znikają błyskawicznie.
– 65 miejsc na przedmiocie ”Inwestycje nieruchomości” rozeszło się w 6 minut. Kto nie zdąży, musi wydać żetony na innego wykładowcę – tłumaczy Agata Szewczyk.
Najbardziej zdesperowani wczoraj odkładali laptopy i próbowali zapisywać się korzystając z internetu w telefonach komórkowych.
– Nic z tego, też nie wyświetla – odkładał aparat zawiedziony Maciek, student socjologii. – Jak każdy miałem przygodę z USOS. Niby system ma ograniczać zawracanie głowy pracownikom uczelni, ale gdy zapomniałem swojego hasła do USOS, musiałem osobiście poprosić o nowe panią z dziekanatu. Oczywiście, nie mogli mi wysłać nowego kodu e-mailem… – wzdycha student socjologii.
Na pieńku z USOS ma już Kuba z pierwszego roku europeistyki.
– Przed obecnymi wyborami, za pomocą USOS zapisywaliśmy się na wychowanie fizyczne. Chciałem się dostać na doskonalenie pływania, ale wyrzuciło mnie na pływanie korekcyjne. Więc teraz jestem najszybszy w grupie – opowiada Kuba.
Jednak pomstowanie na USOS to nic w porównaniu z czasami, kiedy zapisy naprzedmioty odbywały się ”w realu”, a nie wirtualnie. Jeszcze w połowie obecnej dekady studenci w noc przed dniem zapisów potrafili koczować przed budynkami Uniwersytetu Łódzkiego.
Starostowie roku pilnowali, by nikt nie przeskakiwał kolejki, a np. przed Wydziałem Studiów Międzynarodowych i Politologicznych studiujący rozpalali grilla.
Zamiast stać w kolejkach, studenci korzystają z laptopów.
Źródło: Dziennik Łódzki

Zamiast stać w kolejkach, studenci korzystają z laptopów (© Jakub Pokora)