Studenci prawa z Uniwersytetu Łódzkiego najlepsi w Polsce. Polecą na finał do Waszyngtonu.

Zwycięski zespół studentów i ich doradcy - pracownicy Katedry Prawa Międzynarodowego i Stosunków Międzynarodowych UŁ. Stoją od lewej: dr Marek Wasiński, mgr Anna Głogowska-Balcerzak, Maciej Nowak, Mateusz Podhalicz, Patrycja Woźniak (z pucharem zdobytym przez zespół za I miejsce), Rafał Sokół, Bartłomiej Bednarowicz, dr Joanna Połatyńska i prof. dr hab. Piotr Daranowski (© Paweł Patora)
Zwycięski zespół studentów i ich doradcy – pracownicy Katedry Prawa Międzynarodowego i Stosunków Międzynarodowych UŁ. Stoją od lewej: dr Marek Wasiński, mgr Anna Głogowska-Balcerzak, Maciej Nowak, Mateusz Podhalicz, Patrycja Woźniak (z pucharem zdobytym przez zespół za I miejsce), Rafał Sokół, Bartłomiej Bednarowicz, dr Joanna Połatyńska i prof. dr hab. Piotr Daranowski (© Paweł Patora)

W rundzie regionalnej (rozgrywkach krajowych) prestiżowego konkursu The Philip C. Jessup International Law Moot Court Competition zwyciężyła drużyna z Uniwersytetu Łódzkiego.

Konkurs ten, organizowany przez Międzynarodowe Stowarzyszenie Studentów Prawa, ma wieloletnią tradycję. Tegoroczny sukces studentów z Wydziału Prawa i Administracji UŁ jest tym większy, że dotychczas w Polsce regułą były zwycięstwa drużyn z Warszawy lub Krakowa. Dzięki zajęciu pierwszego miejsca, łódzcy studenci wezmą udział w światowym finale konkursu, który odbędzie się od 5 do 11 kwietnia w Waszyngtonie.

Finał krajowy został rozegrany 10 i 11 lutego w Uczelni Łazarskiego w Warszawie. Spośród zgłoszonych pięciu drużyn, ostatecznie jedna się wycofała, a w konkursie pozostały zespoły z UŁ, Uniwersytetu Warszawskiego, Uniwersytetu Jagiellońskiego i Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Drużyny te rywalizowały między sobą w toku symulowanego postępowania przed Międzynarodowym Trybunałem Sprawiedliwości.

Seria rozpraw przed Trybunałem

Temat sporu co roku formułuje Kapituła Konkursu. W tym roku problemem konkursowym jest kwestia odłączenia części terytorium jednego fikcyjnego państwa i przyłączenia jej do innego fikcyjnego państwa, a także problem ważności międzynarodowej umowy zawartej pomiędzy tymi państwami, w nowej sytuacji, a więc po dokonanej zmianie terytoriów. Oczywiście, aż nazbyt czytelna jest analogia do aneksji Krymu przez Rosję.

Zanim doszło do symulowanych rozpraw, każda z drużyn musiała napisać dwa tzw. memoriały, czyli dokumenty procesowe, jakie w przypadku wniesienia sprawy do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości, składają państwa pozostające w sporze. Pierwszy memoriał to rodzaj pozwu przygotowanego przez stronę powodową, drugi to odpowiedź na pozew, przygotowana przez państwo pozwane. Te pisemne memoriały też były oceniane i punktowane.

Następnym etapem była seria rozpraw, podczas których każdy z czterech uczelnianych zespołów stawał do rozprawy czterokrotnie z różnymi rywalami – dwa razy wcielając się w rolę aplikanta czyli strony skarżącej, a dwa razy – w rolę respondenta czyli strony pozwanej. Ponieważ każdy zespół miał trzech rywali, zatem aby doszło do czterech rozpraw, z jednym z nich musiał spotkać się dwukrotnie. Z którym? O tym decydowało losowanie. Drużyna UŁ dwukrotnie spotkała się na sali sądowej z drużyną UW.

Temat był zawsze ten sam, ale przebieg każdej rozprawy był inny. Nikt bowiem nie wiedział, jakich argumentów użyje strona przeciwna, na które przepisy prawne powołają się oponenci. Warto podkreślić, że językiem konkursu, z założenia międzynarodowego, również na etapie krajowym, jest angielski.

Nie wiedzieli z kim walczą

Podczas każdej rozprawy był inny skład sędziowski, powoływany przez kapitułę konkursu spośród doświadczonych specjalistów od prawa międzynarodowego. W trakcie symulowanych rozpraw, podobnie jak na rozprawach rzeczywistych, reprezentanci państw pozostających w sporze muszą odpowiadać na pytania sędziów.

Podczas konkursu zespoły miały utajnioną tożsamość; zostały im przypisane numery. Sędziowie nie wiedzieli, które uczelnie reprezentują studenci drużyn biorących udział w symulowanej rozprawie. Po każdej rozprawie wypełniali protokoły, przydzielając punkty każdej z drużyn. Dwie drużyny z największą liczbą punktów zostały zakwalifikowane do finału. Były to zespoły Uniwersytetu Łódzkiego i Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Ponieważ przed rozgrywką finałową drużyna z UJ zdobyła więcej punktów, miała prawo wyboru strony procesowej. Wybrała rolę powoda. Zespół z UŁ musiał więc bronić racji strony pozwanej. Jak się okazało bronił świetnie, bo według opinii składu sędziowskiego, któremu przewodniczył prof. Władysław Czapliński, dyrektor Instytutu Nauk Prawnych PAN, rozprawę wygrał.

Zwycięska piątka

W skład tego teamu wchodzili: Bartłomiej Bednarowicz (student V roku prawa, stypendysta programu Młodzi w Łodzi), Maciej Nowak (III rok), Mateusz Podhalicz (III rok), Rafał Sokół (III rok) i Patrycja Woźniak (IV rok).

Do konkursu przygotowali ich: dr Joanna Połatyńska, dr Marek Wasiński i mgr Anna Głogowska-Balcerzak – pracownicy naukowo-dydaktyczni Katedry Prawa Międzynarodowego i Stosunków Międzynarodowych UŁ, kierowanej przez prof. Piotra Daranowskiego. Podczas konkursu studenci korzystali z pomocy swych opiekunów jako doradców, ale w trakcie rozpraw byli zdani wyłącznie na siebie.

W światowym finale w Waszyngtonie weźmie udział, jak co roku, około stu zespołów reprezentujących uczelnie z całego świata. Najpierw, podobnie jak w turniejach sportowych, rywalizacja będzie przebiegała w grupach. Później 32 najlepsze zespoły będą toczyli boje w systemie pucharowym (przegrany odpada z konkursu). Obrońcą tytułu będzie zespół z University of Queensland z Australii. Sędziować będą sędziowie Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości.

Świetne memoriały i asy w rękawach

Łódzcy studenci przygotowywali się do tego konkursu od października, podczas regularnych cotygodniowych spotkań. – Bardzo dużo czasu zajęło nam pisanie memoriałów – wspomina Bartłomiej Bednarowicz. – Szczególnie szlifowanie wszystkich sformułowań i takie skonstruowanie tych pism procesowych, żeby nie ujawniać wszystkich argumentów. Ponieważ do memoriałów mieli dostęp nasi rywale, musieliśmy zostawić sobie coś w zanadrzu, abyśmy podczas rozprawy mogli zaskoczyć przeciwnika jakimś argumentem, na który on nie wpadł.

– Na krajową rundę konkursu jechaliśmy z myślą, aby osiągnąć jak najwięcej – mówi Rafał Sokół. – Myślę, że każdy z nas mierzył w to, żeby ją wygrać. Najtrudniejsze chyba było wystąpienie przed tymi doświadczonymi prawnikami z dużym dorobkiem naukowym. Byliśmy przygotowani na trudne pytania, ale stres sali sądowej też robił swoje.

Oczywiście największe emocje towarzyszyły młodym prawnikom podczas rozgrywki finałowej. Jednak jest nadzieja, że osiągnięty sukces pomoże im przystąpić do finału światowego z wiarą w uzyskanie dobrego wyniku. Jak podkreśla dr Marek Wasiński, już zwycięstwo na etapie krajowym, jest dużym osiągnięciem, dzięki któremu członkowie tego zespołu będą mieli, po ukończeniu studiów, większe od innych szansa na dobrą pracę. Taki sukces pokazuje, że student perfekcyjnie zna angielski, potrafi zaprezentować się na sali sądowej, potrafi trzymać nerwy na wodzy i opanował podstawowe techniki procesowe. – Studenci, którzy przystąpili do tego konkursu, oprócz swoich normalnych obowiązków na uczelni i aktywności poza nią, musieli włożyć ogrom dodatkowej pracy. Jej nakład był porównywalny do tego, jaki jest potrzebny do zdania najtrudniejszych egzaminów na tym wydziale – mówi dr Wasiński.

Źródło: Dziennik Łódzki