Siódmy raz zatańczyliśmy Poloneza Maturzystów

Siódmy polonez na Piotrkowskiej był rekordowy. Zatańczyło prawie dwa tysiące maturzystów!
Ostatnia para wyszła z pasażu Schillera szesnaście minut po rozpoczęciu tańca. Pierwsza para zdążyła w tym czasie dojść do ul. Andrzeja i wrócić Piotrkowską w okolice McDonald’s, ciągnąc za sobą kolorowy korowód uczniów zdających w tym roku maturę.
W pierwszej parze maszerowała prezydent Łodzi Hanna Zdanowska z tancerzem przebranym za szlachcica. Na końcu Gosia Wasilewska i Kuba Chrustowicz z XXXI LO. – Trochę się spóźniliśmy, ale nie żałujemy. Ostatnie miejsca są lepiej widoczne niż te w środku – mówił Kuba.
Żaneta z XXV LO wolała jednak być w pierwszych parach. – Chcę być sławna – żartowała, doskonale wiedząc, że kamery i fotoreporterzy polują głównie na naszpikowany VIP-ami początek polonezowego korowodu. Dlatego stawiła się w pasażu już o godz. 11.20 – czterdzieści minut przed komendą „start”. Wcześniej przyszli tylko uczniowie Zespołu Szkół nr 5 z ul. Drewnowskiej. – Jesteśmy jedyną klasą maturalną. Chcemy podtrzymać tradycję – mówiła Asia Zięba, unosząc wielką tarczę szkoły z tektury.
Kwadrans przed dwunastą w pasażu stało już grubo ponad tysiąc maturzystów. Wszyscy zapewniali, że przyszli z własnej woli, a nie dlatego, że np. dyrektor kazał. – Fajnie tańczyło mi się na studniówce, dlaczego nie powtórzyć tego na Piotrkowskiej? – pytał retorycznie Przemek z XLII LO. Sylwii i Danielowi z tej samej szkoły humory również dopisywały. By zatańczyć poloneza poświęcili lekcje polskiego i historii. – Bo polonez na Piotrkowskiej przynosi na maturze szczęście! – krzyczeli. – A tonący brzytwy się chwyta – śmiała się szkolna pani pedagog Joanna Kocot, która towarzyszyła maturzystom z ul. Królewskiej.
Karolina Pyzik i Marcin Janicki z Katolickiego Liceum oo. Bernardynów przygotowywali się pół roku. Kroczki szlifowali pod okiem nauczycieli. Na Piotrkowską przyszli, bo – jak mówili – „to wcale nie obciach tańczyć poloneza”. – Pokażemy serce i zaangażowanie – śmiali się.
– Jestem łodzianinem z krwi i kości. Dzisiaj po prostu musiałem tu być – a tak uzasadnił swoja obecność Mateusz Ociński z XXXII LO.
Chwilę później wszystkich tancerzy powitała Barbara Piegdoń-Adamczyk, szefowa łódzkiej redakcji „Gazety Wyborczej”, która 11 lata temu wpadła na pomysł wspólnego tańca, a siedem lat temu po raz pierwszy zorganizowała go w Łodzi. – Jest zimno, ale mam nadzieję, że dzięki polonezowi zaświeci słońce, które nie zajdzie aż do matury – mówiła do mikrofonu wojewoda Jolanta Chełmińska. Niestety, jej prognoza się nie sprawdziła. Mało tego, gdy Piotrkowską wypełniła wreszcie muzyka, zaczął sypać śnieg.
Maturzystom nie przeszkadzał. Kolejno podchodzili do ławeczki Tuwima i tarmosili jego błyszczący (od tarmoszenia) nos. Bo zatańczenie poloneza musi iść w parze z potarciem pomnika poety – to też już tradycja. Każdy z tych rytuałów wróży szczęście, ale niektórym ich zsumowanie nie wystarczało. Na wszelki wypadek głaskali więc Tuwima w policzek albo przyjacielsko klepali w kapelusz.
Polonez – jak zwykle – zainteresował przechodniów. Zatrzymywali się, klaskali, robili zdjęcia, machali do uczniów, a niektórzy nawet filmowali. – Mam rodzinę za granicą. Gdy przyjadą do Łodzi, pokażę im, ile fajnych rzeczy się u nas dzieje. Niech zazdroszczą! – cmokał z zachwytu pan w czarnym ortalionie.
– Czwórki twórz! – zakomenderował wodzirej Janusz Wielgosz. Potem ósemki i znów czwórki. – I niech mi ktoś powie, że w Łodzi nie ma wspaniałej młodzieży – Wielgosz komplementował uczniów. Po chwili zorientował się, że jest ich więcej niż w ubiegłych latach i wprowadził do tańca nowy element, tzw. mijaneczkę. Pierwsze pary – powracające od strony Andrzeja – przecięły korowód w połowie jego długości w okolicach Horteksu i zaczęły wymijać się z tymi ze środka.
W jednej z tych środkowych par tańczyła Elżbieta Latosek, tegoroczna maturzystka, która skończy wkrótce… 44 lata. – Rok temu tańczyła tu moja córka – opowiadała pani Ela, pilnując rytmu poloneza. Zapewniała, że dobrze jej wśród młodszych maturzystów: – Bo sama czuję się młodo! A gdy się człowiek tak czuje, na nic nie jest za późno – przekonywała.
Tuż za nią pląsały Klaudia Kosińska, Ewelina Jędrzejewska i Justyna Adamczyk. Wszystkie z Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 2. – Ćwiczyłyśmy poloneza krótko, bo jesteśmy bystre i inteligentne – chwaliły się. – I mamy też coś czerwonego. Oczywiście, na szczęście! Co? Proszę napisać, że podwiązki.
Po polonezie maturzyści zapozowali do pamiątkowego zdjęcia. Było ich tylu, że fotoreporterzy długo trudzili się, by wszystkich zmieścić w kadrze. Każdy uczeń dostał też dyplom na dowód, że tańczył. A jak się tańczyło? – Mogłoby być bardziej płynnie, chociaż przy tylu osobach nie wiem, czy to możliwe? – zastanawiała się Daria Karasek z IV LO, partnerka Andrzeja z XXII LO. A Artur z XXV LO miał nadzieję, że był to jego pierwszy i ostatni polonez na Piotrkowskiej: – Częściej tańczą ci, którzy nie zdają matury. A ja chcę zdać!
Partnerem Poloneza 2011 był Uniwersytet Medyczny. W piątek w „Gazecie Wyborczej” ukaże się wielki plakat tegorocznych maturzystów, na którym będą klasy maturalne z Łodzi. W sumie 140 zdjęć. Plakat w cenie „Gazety” już 11 lutego.
Więcej zdjęć oraz filmy znajdziecie TUTAJ.
Źródło: Gazeta Wyborcza Łódź