"Ruda" z "You Can Dance" zakłada w Łodzi swój biznes

Natalia Madejczyk, znana jako „Ruda” z programu „You Can Dance”, otwiera w Łodzi szkołę tańca.
Łodzianka była finalistką pierwszej edycji znanego telewizyjnego show. Ze względu na kolor włosów, przedstawiana i zapamiętana została jako „Ruda”. Nadal współpracuje z programem – teraz przygotowuje choreografię dla startujących zawodników. – W zaczynającej się w marcu edycji też będzie mnie widać – uśmiecha się.
Ale to nie jest dziś główne zajęcie dziewczyny. Teraz najważniejsze dla Natalii jest rozkręcenie własnej szkoły tańca. Pomaga jej Kamil Gebel, przyjaciel. Poznali się na parkiecie tanecznym, potem razem studiowali pedagogikę na Uniwersytecie Łódzkim. Po programie Kamil zadzwonił do „Rudej” i zapytał: „Natalka, nie otworzylibyśmy szkoły tańca?”. – Jeszcze wtedy nie wiedziałam, co mnie czeka – śmieje się dziewczyna.
Studio 4U wystartowało w grudniu. – Wcześniej przez rok szukaliśmy lokalu – wspominają.
Chcieli mieć dużą przestrzeń. – W Łodzi jest dużo ciekawych pomieszczeń, ale mają filary. W nauce tańca to przeszkadza – dodają.
W końcu znaleźli salę. Rozpoczęli wielki remont: malowanie, tworzenie recepcji, wieszanie olbrzymich luster. Dostali dotację z urzędu pracy – 19 tys. zł. Gdyby nie te pieniądze… – Dziś nie byłoby na czym siedzieć, bo nie mielibyśmy za co kupić kanap – opowiada Kamil. – Bo tak naprawdę dotacja to kropla w morzu potrzeb. Nasz biznes jest bardzo kapitałochłonny. Musieliśmy włożyć dużo pieniędzy. Dotacja nie wystarczyłaby na położenie parkietu tanecznego. A gdzie reszta?
Bo różnych opłat nie brakuje. Płacą tantiemy za puszczaną podczas zajęć muzykę. Musieli wykupić ubezpieczenia od wypadków na lekcjach, czyli ewentualnych złamań czy skręceń kostki. Do tego wynajem sali, woda, ogrzewanie. – Dobrze, że klimatycznego nie musimy płacić – wzdycha Kamil.
Pracują cały dzień. Zajęcia zaczynają po godzinie 16, wtedy, gdy większość łodzian kończy już pracę. – W sali siedzimy do 22. Ale nazajutrz nie możemy długo pospać – opowiada Natalia.
Bo od rana odwiedzają szkoły, chodzą do radia nagrywać reklamy, organizują otwarte drzwi i przygotowują się do targów. Pokazywali się już na uczelniach, w szkołach i przedszkolach. – Nie jest łatwo – przyznają. Ale klientów mają coraz więcej. I to świadomych, bo ludzie wiedzą, czego chcą się uczyć. Dzwonią narzeczeni, którzy szybko muszą poznać kroki walca angielskiego. I rodzice dzieci, które chcą stawiać pierwsze kroki w modern jazzie.
Młodzi przedsiębiorcy planują stać się częścią benefitowego systemu. Czyli chcą współpracować z firmami, które obok karnetów na basen mogą oferować swoim pracownikom lekcje tańca.
A czy Polacy chcą tańczyć? Bardzo, ale zbyt często szukają wymówek. Że za starzy, że dziś nie w formie, że nie przed publicznością. – W Nowym Jorku, w parkach, bawią się ludzie po osiemdziesiątce – mówi Natalia.
Także na zachodzie Europy coraz bardziej popularne są turnieje towarzyskie „senior hobby”. – Chętna osoba wynajmuje zawodowego instruktora, uczą się, a potem startują w amatorskich turniejach. I mają dużo radości – dodaje Kamil.
Jeśli od niedawna prowadzisz firmę, pochwal się swoim pomysłem na biznes. Szczegóły na www.lodz.gazeta.pl/naswoim. Może właśnie przez ten portal znajdziesz nowych klientów?
„Gazeta” chce pomóc młodym przedsiębiorcom. To z myślą o nich prowadzimy akcję „Na swoim”.
Źródło: Gazeta Wyborcza Łódź
z7582437x