Prywatne szkoły toczą bezpardonową walkę o tegorocznych maturzystów. To efekt niżu, który właśnie wyszedł z ogólniaków – miejsc w szkołach jest więcej niż kandydatów do nauki.
Na 18 tys. osób, które w tym roku zdały maturę w woj. łódzkim za pierwszym podejściem, czekało 13 tys. miejsc na bezpłatnych studiach stacjonarnych w największych uczelniach. Reszta, chcąc dalej się uczyć, musi zapłacić. I to właśnie o ich portfele walkę toczy 28 działających w województwie niepublicznych szkół wyższych oraz setki szkół policealnych.
„Z tą ulotką bez wpisowego” – to najczęstszy wabik. W określonych przypadkach, nawet cały cykl kształcenia można odbyć bezpłatnie – dzięki programom unijnym, które szkoły realizują (np. Akademia Zdrowia). Standardem są stypendia dla najlepszych (AP Edukacja) oraz socjalne dla najuboższych (CKK Profesja, Akademia Zdrowia, AP Edukacja).
Aby zachęcić słuchaczy do systematycznego uczestnictwa w zajęciach, szkoły nagradzają wzorową frekwencję. W Centrum Edukacyjno-Dydaktycznym Omega można wzbogacić się o odtwarzacz DVD. W Cosinusie – wylosować jedną z pięciu nagród o wartości 300 zł. Z kolei w CKK Profesja udział w loterii, w której można stać się posiadaczem roweru, uzależniony jest jedynie od złożenia podpisu na formularzu zgłoszeniowym i dostarczenia dokumentów. AP Edukacja kusi darmową pizzą na wybranych zajęciach.
Niektórzy eksperci krytycznie oceniają takie techniki marketingowe. – Temat jest poważny, szkoda, że tak rzadko poruszany – mówi prof. Tadeusz Luty, honorowy przewodniczący Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich. – Szkoły policealne stosują wręcz kompromitujące chwyty, oferując pozanaukowe atrakcje i wmawiając słuchaczom, że są bezcenni. Tymczasem bezcenny jest tylko interes właściciela szkoły – dodaje prof. Luty.
– Taka edukacja i tak niesie więcej dobrego niż złego – zauważa z kolei prof. Elżbieta Kowalska-Dubas, kierownik Zakładu Andragogiki i Gerontologii Społecznej Uniwersytetu Łódzkiego. – Jest drugą szansą edukacyjną dla osób, które z różnych powodów nie mogły kształcić się w cyklu dziennym. Oczywiście, że działania marketingowe mają na względzie interes szkoły. Ale przecież szkoła bez uczniów nie istnieje – mówi prof. Kowalska-Dubas.
W odróżnieniu od szkół policealnych, uczelnie wyższe ograniczają się do bardziej klasycznych zachęt. Głównie oferują ulgi finansowe. Społeczna Wyższa Szkoła Przedsiębiorczości i Zarządzania premiuje refleks: pierwszych 120 osób, które zapiszą się na zajęcia prowadzone we współpracy z Clark University, otrzyma 500-dolarowy upust. Pabianicka WSHE deklaruje najniższe czesne w regionie na studiach zaocznych i wieczorowych. Wyższa Szkoła Studiów Międzynarodowych, która słuchaczy łowi nie tylko w Łodzi, żakom z odleglejszych części województwa oferuje nieodpłatny dowóz do szkoły.
Postawionym przed widmem nieukończenia edukacji studentom pedagogiki na łódzkiej AHE, Wyższa Szkoła Kupiecka obiecuje kontynuację nauki na preferencyjnych warunkach, w postaci zwolnienia z wszystkich opłat wstępnych poza czesnym i opłatą dyplomową. Na podobny bonus mogą liczyć słuchacze zlikwidowanej niedawno Wyższej Szkoły Administracji Publicznej.
Słuchaczom Wyższej Szkoły Gospodarki Krajowej w Kutnie z kolei opłaca się wierność. Wpisowe i opłata rekrutacyjna na studia drugiego stopnia są obniżone o 50 zł w stosunku do kwoty pobieranej od pozostałych kandydatów. Szkoła Wyższa Cosinus kusi natomiast absolwentów własnych szkół średnich trzema miesiącami gratisowej nauki.
Źródło: Dziennik Łódzki