Praktykant w firmie – skarb czy kula u nogi?

Praktykant w firmie – dla jednych kula u nogi, którą trzeba niańczyć i patrzeć, by nic nie zepsuła. Dla innych przyszły pracownik, nad którym wystarczy tylko trochę popracować.
Choć w Polsce bezrobocie wśród młodych ciągle jest wysokie, wydaje się, że podejście pracodawców do osób wchodzących na rynek pracy systematycznie się zmienia. Jakiś czas temu dostanie się na praktyki czy staż do dobrej firmy graniczyło z cudem. Firmy z nieufnością podchodziły do młodych kręcących się po pokojach i korytarzach, którymi w dodatku trzeba się opiekować.
Dzisiaj sytuacja jest inna. To firmy starają się zdobyć na staże najlepszych studentów, by potem uzupełniać nimi braki kadrowe.
W czwartek dni otwarte dla studentów zorganizował Pelion SA (dawniej PGF). To całkowicie łódzka firma. Tu powstała, działa i nie zamierza się przenosić. Pelion zaprosił do siebie 25 studentów głównie Uniwersytetu Łódzkiego i Uniwersytetu Medycznego. Pokazano im firmę. Spotkali się z kadrą. Gości nie mogło być więcej, bo dni otwarte miały charakter warsztatów.
Przyszli absolwenci wzięli udział w grze strategicznej „Wulkan”. Scenariusz zabawy mówił, że na wyspie lądują rozbitkowie. – Podzielono nas na dwa zespoły. Byli Rozbitkowie i Tutejsi. Ja byłam w grupie Rozbitków. Stawiano przed nami różne zadania i albo trzeba było z Tutejszymi szukać kompromisu albo doprowadzić do konfrontacji – opowiada jedna z uczestniczek.
Celem gry było zwrócenie uwagi na wagę zaufania i wiarygodności w codziennej działalności firmy. Nie wszyscy uczestnicy wybierali podczas negocjacji strategię współpracy. Część chciała dominować – podsumowuje wyniki gry trenerka Beata Olszewska.
Czego studenci dowiedzieli się o sobie? – Chyba jestem zbyt agresywna. Za bardzo chciałam rywalizować. A tu chodziło o współpracę – mówi studentka UŁ Marzena Mikołajczyk.
Przyszli absolwenci zwiedzili magazyny firmy, gdzie mogli sami skompletować zamówienie leków dla apteki. Tuż za zakładem zajmującym się dostarczaniem medykamentów znajduje się budynek firmy Business Support Solution SA. Ona również należy do grupy Pelion, a zajmuje się obsługą finansową, księgową i prawną. Tam studenci przekonali się, że nie trzeba być farmaceutą, żeby pracować w Pelion SA.
Na koniec młodzi spotkali się z Jackiem Szwajcowskim, prezesem firmy. Ten opowiadał o swojej drodze do sukcesu. Mówił, że trzeba sobie stawiać ambitne cele i je realizować. Tak jak Nicolas Sarkozy, który w wieku 20 lat postanowił, że będzie prezydentem. – Ile osób na tej sali chce być prezenterem telewizyjnym? Nikt? A ile chce być prezydentem? Jedna – pytał studentów Szwajcowski i żartował. – No tak. Tam jest tylko jeden etat.
Firma na spotkanie ze studentami poświęciła cały dzień. Było warto? – Te osoby trafią do nas na staże, a potem część z nich znajdzie u nas pracę. Chcemy, żeby byli to najlepsi z najlepszych – mówi Renata Borkowska-Kubiak, rzeczniczka firmy. Zapewnia że, uczestnicy dni otwartych mają zagwarantowany uproszczony proces rekrutacji do programów stażowych w wybranych działach firmy.
Źródło: Gazeta Wyborcza Łódź