Oto, jak łodzianie udowadniali, że Łódź zna angielski

Dla Joanny z anglistyki test był łatwy. Dla Andrzeja mechanika – trudny. Ponad 200 osób przyszło w niedzielę do Łódzkiego Domu Kultury udowodnić, że Łódź zna angielski.
Pan Andrzej, technik mechanik, zaczął się uczyć angielskiego w 1994 roku. – Miałem wtedy już czterdzieści parę lat. Dlaczego mi się chciało? Angielski jest dziś jak informatyka. Bez tego ani rusz.
Łukasz, syn pana Andrzeja, uczy się angielskiego od piątego roku życia. Chodzi do szóstej klasy Szkoły Podstawowej nr 34 na Widzewie. – Lubię angielski nawet bardziej od wuefu. A najbardziej lubię mówić. Pisownię trudno zapamiętać – zżymał się 13-latek tuż przed testem.
Dawid uczy się w technikum przy ul. Strykowskiej. Języka używa na czatach. Rozmawia ze znajomymi ze Szwecji, Niemiec, a nawet z Brazylii. – Znam angielski na tyle, że w prostych sprawach się dogadam. Uczę się tylko w szkole. Żadnych dodatkowych kursów – chwalił się Dawid.
Joanna od trzech lat studiuje anglistykę na Uniwersytecie Łódzkim. Ze wszystkich wymienionych osób zna ten język najlepiej. Ale wczorajszy test dla wszystkich był taki sam.
Składał się z 70 pytań. Przy każdym były cztery odpowiedzi. Tylko jedna prawidłowa, którą należało zaznaczyć.
Pierwsze pytania były łatwe, potem coraz trudniejsze. Test – przygotowany przez Szkołę Języków Obcych „Oxford Centre” – pisało w Łódzkim Domu Kultury 220 osób. Pod hasłem „Udowodnij, że Łódź zna angielski” tak naprawdę jednak chcieli udowodnić coś sobie.
Zaczęli o godz. 11. Pisanie umilały puszczane cicho piosenki Phila Collinsa i Dire Straits.
Pytania z początku testu nie sprawiły problemu nawet najmłodszym łodzianom. Z czasem coraz częściej w ruch szły gumki myszki. Piszący długo zastanawiali się, która odpowiedź jest właściwa. Zmieniali pierwsze decyzje.
Test był trudny – ocenił szóstoklasista Łukasz. – Zwłaszcza pytania od 50 w górę. Wielu słów nie rozumiałem, niektórych czasów nie miałem jeszcze na lekcjach.
– Często odpowiadałem intuicyjnie, kilka pytań w ogóle odpuściłem – dodał tata Łukasza, dla którego test był jeszcze trudniejszy, bo – jak sam przyznał – zna angielski gorzej od syna.
Test średni. Wszystko niby miałem już w szkole, ale w kilku przypadkach mogłem się pomylić. Gdyby to była klasówka, dostałbym trójkę, może czwórkę – ocenił się Dawid z technikum.
Żadnych problemów nie miała za to Joanna z anglistyki. Odpowiedziała na pytania w pół godziny. – Myślałam, że będą trudniejsze, ale nie żałuję, że przyszłam. Świetna zabawa – mówiła po wyjściu z sali.
Wczorajszy test był ogólnopolski. W tym samym czasie rozwiązywali go mieszkańcy trzydziestu innych miast, m.in. Torunia, Wrocławia, Białegostoku, Częstochowy, Bydgoszczy, Kielc.
Za dwa tygodnie każdy uczestnik dostanie e-mail ze szczegółowym opisem swojego wyniku. Okaże się też, jak z angielskim radzą sobie poszczególne miasta i gdzie w tej rywalizacji jest Łódź. Jesteśmy lepsi od Wrocławia, Torunia, Olsztyna? Czy znamy angielski słabiej?
Na tych, którzy przyszli do ŁDK, czekają nagrody. Można wygrać kursy językowe, kursy tańca, rower turystyczny, plecak z pełnym wyposażeniem oraz e-słowniki. Każdy piszący dostał też kupon uprawniający do zniżki w Szkole Języków Obcych „Oxford Centre”, z okazji jej 20-lecia.
Źródło: Gazeta Wyborcza Łódź

Wielki test języka angielskiego w Łodzi