Ministerstwo Pracy ma plan dla młodych bezrobotnych

Premie dla pracodawców zatrudniających młodych, bony na szkolenia i naukę, dotacje na wynajęcie mieszkania – tak resort pracy chce walczyć z bezrobociem młodych.
Bez pracy jest w Polsce już ponad 400 tys. młodych ludzi, którzy nie ukończyli 24 lat. Tyle według GUS zarejestrowało się w urzędach pracy. Jeszcze bardziej alarmujące są dane Międzynarodowej Organizacji Pracy – pracy nie może znaleźć aż 1,3 mln młodych ludzi w Polsce. Jak pisaliśmy już wczoraj, bezrobocie wśród młodych ludzi to plaga w całej Europie. Są kraje (np. Hiszpania), gdzie sięga ono 48,7 proc.
– To u nas najpilniejszy problem do rozwiązania – mówi „Gazecie” minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz. Jego resort przygotował program „Twoja kariera – Twój wybór” mający pomóc młodym w znalezieniu pierwszej pracy. Na pilotaż, który wystartuje jeszcze w tym roku, ministerstwo przeznaczyło ok. 120 mln zł. Na razie nie wiadomo, na ile osób to wystarczy. Jeśli pilotaż się powiedzie, Ministerstwo Pracy chce objąć programem wszystkich młodych bezrobotnych.
Z programu będą mogły skorzystać osoby, które nie ukończyły 30 lat, zarejestrują się w urzędzie pracy po raz pierwszy, a szkołę ukończyły najwyżej dwa lata wcześniej. Już przy rejestracji dostaną doradcę zawodowego, który będzie się nimi zajmował aż do znalezienia pracy. Doradca po rozmowie z bezrobotnym przygotuje dla niego plan działania. Nie będzie mógł go wysłać na roboty publiczne czy prace interwencyjne, tak jak najchętniej robiły urzędy pracy. Bezrobotny dostawał przez kilka dni pieniądze, np. za sprzątanie miasta i wracał do pośredniaka.
Teraz ma być inaczej. Oprócz dotychczasowych szkoleń i staży młody bezrobotny będzie miał do wyboru:
• Bon szkoleniowy – 3416 zł (czyli przeciętne wynagrodzenia) do wydania na kursy i warsztaty podnoszące kwalifikacje. Będzie mógł je wybrać z dostępnych na rynku. Z bonu pokryje też koszty ewentualnego dojazdu, noclegu czy badań lekarskich. Pieniędzy nie będzie dostawał do ręki. Urząd przeleje je bezpośrednio na konto firmy prowadzącej szkolenie czy hotelu.
• Bon stażowy – przez 6 miesięcy stażu u pracodawcy urząd będzie wypłacał bezrobotnemu stypendium. Po tym czasie firma będzie miała obowiązek zatrzymania go na kolejne 6 miesięcy. Dostanie za to premię w wysokości 1,5 tys. zł. Urząd opłaci bezrobotnemu też koszty ewentualnego dojazdu, noclegu i badań lekarskich.
• Bon na kształcenie zawodowe i policealne – dla osób słabiej wykształconych, które wcześnie porzuciły szkołę. Nie pracują i nie uczą się. Wydać będą mogły 6832 zł w ciągu roku na podręczniki (zwrot po pokazaniu faktury), dojazdy do szkoły i noclegi. O wyborze szkoły będzie decydował bezrobotny z doradcą zawodowym.
Oprócz tego bezrobotny, który znajdzie pracę poza miejscem zamieszkania, może liczyć na dotację na zasiedlenie. Na wynajęcie mieszkania będzie mógł wydać nawet 5 tys. zł (to jednorazowa suma na start). Ma to ułatwić młodym ludziom z miasteczek przenoszenie się do większych miast, gdzie jest więcej ofert pracy.
– Brzmi obiecująco, ale diabeł tkwi w szczegółach – ocenia dr Piotr Lewandowski, główny ekonomista Instytutu Badań Strukturalnych. Jego zdaniem wszystko zależy od tego, kto będzie realizował pilotaż. – Jeśli tylko urzędy pracy, to będzie trudno o sukces. Powinny w nim wziąć udział także organizacje pozarządowe i prywatne firmy pośrednictwa pracy.
Widzi też inne zagrożenie: – Do pilotażu mogą być wybrane tylko osoby, którym łatwo będzie pomóc. Urzędy pracy wolą z nimi pracować, bo mogą pochwalić się efektami. Dlatego ważne, żeby wzięli w nim udział też młodzi, którzy sobie nie radzą. Wtedy będziemy mogli ocenić, czy program zadziałał.
Źródło: www.wyborcza.pl