Naukowcy z Politechniki Łódzkiej pracują nad stworzeniem mapy czarnych punktów w szpitalach. W woj. łódzkim pod lupę wzięto już trzy placówki.
Eksperci ds. służby zdrowia szacują, że w polskich szpitalach rocznie dochodzi do 850 tys. niepożądanych zdarzeń medycznych. Od 12 do 15 tys. kończy się śmiercią pacjenta. Dochodzi do 7 tys. zakażeń szpitalnych. Znacznej części można by uniknąć, ale…
– Najpierw należy przeprowadzić analizę zdarzeń niepożądanych w danej placówce, przejrzeć dokumentację pacjentów, zbadać statystykę i częstotliwość występowania zdarzeń niepożądanych, które powodują najczęstsze zgony i wydłużają hospitalizację pacjentów – tłumaczy prof. Michał Marczak z Wydziału Organizacji i Zarządzania PŁ, wiceprezes Polskiego Innowacyjnego Klastra Medycznego PIKMED.
Kolejnym etapem jest stworzenie mapy czarnych punktów w szpitalu. – W średniej wielkości szpitalu dochodzi do ok. stu typów niepożądanych zdarzeń medycznych. Wybieramy wśród nich od 8 do 12 zdarzeń o największej częstotliwości i największym ryzyku. Razem z ekspertami zastanawiamy się, jak poprawić procedury i przeszkolić personel, czyli jak zarządzać ryzykiem, by podnieść poziom bezpieczeństwa – mówi prof. Marczak i zapewnia, że takie działania mogą zmniejszyć ryzyko błędu (zakażenia, błędy w opiece anestezjologicznej, brak komunikacji między lekarzami i zespołami pielęgniarskim) nawet o kilkadziesiąt procent. Dochodzi do nich najczęściej na intensywnej terapii, SOR-ach i oddziałach zabiegowych. Do stworzenia map czarnych punktów prof. Marczak używa wzorów matematycznych. To jego autorski sposób. Profesor zarządzaniem ryzyka zajmuje się od lat. Postanowił wykorzystać swoją wiedzę, by poprawić bezpieczeństwo pacjentów w szpitalach. Do udziału w projekcie udaje mu się namówić dyrektorów kolejnych szpitali. W naszym regionie w projekcie zmniejszenia ryzyka uczestniczyły dwie łódzkie placówki: Uniwersytecki Szpital im. Barlickiego i Uniwersytecki Szpital Klinicznym im. Konopnickiej. W trakcie jest Miejski Szpital im. Jonschera w Łodzi, w którym właśnie wprowadzane są procedury.
Źródło: Dziennik Łódzki