Łódź może być silnym ośrodkiem innowacji

569f97e2ddcc7_o,size,969x565,q,71,h,8e7f0c

Prof. dr hab. inż. Krzysztof Jóźwik jest dyrektorem Instytutu Maszyn Przepływowych PŁ i członkiem zarządu Technoparku, czyli Łódzkiego Regionalnego Parku Naukowo-Technologicznego.

Jakie znaczenie dla rozwoju innowacyjności w Łodzi będzie miał oddany we wtorek do użytku budynek BioNanoParku?

Potencjał, jaki został wytworzony w łódzkim Technoparku, sprawia, że jest to najlepsze miejsce do tego, aby powstawały tam pomysły innowacyjne i żeby były tam weryfikowane.

Co składa się na ten potencjał?

Po pierwsze, w jednym miejscu zgromadzono aparaturę badawczą, jaka co prawda jest dostępna w Polsce, ale jest rozproszona. Skoncentrowanie jej w jednym miejscu umożliwia weryfikowanie zagadnień badawczych, które akurat są rozwijane. Po drugie, ludzie, którzy zostali zatrudnieni do obsługi tych urządzeń, tworzą grupę uniwersalną pod względem możliwości badawczych.

Jaka jest szansa, że dzięki badaniom prowadzonym w BioNanoParku wzrośnie konkurencyjność łódzkiego ośrodka w dziedzinie tworzenia i wdrażania do praktyki nowych pomysłów i technologii?

Im więcej możliwości technicznych się pojawia i im więcej osób z nich korzysta, tym więcej dziwnych pomysłów (dziwnych w najlepszym znaczeniu tego słowa) powstaje. Już teraz w inkubatorze znajdującym się w Technoparku, w budynku, który sąsiaduje z oddawanym właśnie do użytku, działa kilkanaście firm z obszaru biotechnologii, które realizują znakomite własne pomysły. Tak właśnie rodzi się konkurencyjność. Każda powstająca firma, z chwilą wprowadzenia nowego produktu, konkuruje z innymi. Czy jej poziom i jakość produktu pozwalają wygrać z konkurentami, okazuje się po pewnym czasie. Powody do optymizmu płyną z faktu, że co roku Uniwersytet Łódzki, Politechnikę Łódzką i Uniwersytet Medyczny w Łodzi opuszczają znakomicie wykształceni absolwenci, przygotowani do rozwijania własnych innowacyjnych pomysłów. Na przykład moi dyplomanci – mechanicy, którzy pokochali informatykę, stworzyli od zera firmę, która wytwarza aplikacje do telefonów komórkowych i nie tylko. Pomyśleli, że ponieważ mężczyźni mają często kłopoty z listą zakupów, przyda się im aplikacja ułatwiająca dokonywanie zakupów. I taką aplikację opracowali. Podobnie jak aplikację na telefon, zastępującą przewodnika podczas zwiedzania muzeów. Ich firma zaczynała w Technoparku, ale już tak urosła, że wyprowadziła się i działa samodzielnie.

Po to, by takich zrealizowanych innowacyjnych pomysłów było jak najwięcej, uczelnie powinny tak kształcić młodzież, by rozwijać jej naturalną świeżość myślenia i kreatywność. Czy na Politechnice Łódzkiej tak się dzieje?

Zadaniem studiów wyższych jest przekazanie studentom podstaw wiedzy oraz uruchomienie bodźców pobudzających do myślenia i działania twórczego. Myślę, że w dużym stopniu to się nam udaje. Dowodzą tego liczne studenckie inicjatywy i projekty, takie jak starty drużyn z Politechniki Łódzkiej w walkach robotów, w zawodach pojazdów zużywających zaledwie przysłowiową kropelkę paliwa, w zakończonym znaczącym sukcesem wyścigu pojazdów solarnych w Australii, czy ostatnio przejście drużyny studentów z naszej uczelni do kolejnego etapu międzynarodowego konkursu na projekt superszybkiej kapsuły pasażerskiej. Widać, że nasi studenci mają otwarte głowy i mnóstwo fantastycznych pomysłów, które chcą realizować. Później wejdą na rynek i będą tworzyć nowe rzeczy.

W BioNanoParku będą realizowane głównie projekty z zakresu biotechnologii, nanotechnologii i dziedzin pokrewnych. Czy w innych obszarach badań Łódź może stać się silnym ośrodkiem innowacyjnym?

Niewątpliwie tak. W łódzkim ośrodku akademickim już powstało mnóstwo fantastycznych pomysłów, które są realizowane albo na poziomie inwencji, albo na poziomie zastosowania w praktyce, i to nie tylko na skalę lokalną, ale często ogólnopolską czy wręcz światową. Potencjał w Łodzi jest ogromny. Pomysłów nie brakuje. Ale sam pomysł nie jest jeszcze innowacją. Trzeba go wprowadzić do praktyki. Do tego potrzebne są sprzyjające warunki zewnętrzne, ale też odwaga. Zdarza się, że ktoś ma świetny pomysł, podejmuje się jego realizacji, ale przy pierwszych niepowodzeniach rezygnuje. A to niedobrze. Jeżeli się nie spróbuje, nie doprowadzi do konfrontacji innowacyjnej technologii, usługi czy innowacyjnego produktu z rynkiem, to nie będzie wiadomo, czy to co stworzyliśmy jest dobre, sprawdza się i przynosi korzyści.

Proszę podać przykłady dziedzin, w których Łódź ma szanse stać się silnym ośrodkiem innowacyjnym.

Nie będę daleko sięgał. W instytucie, którym kieruję, stworzyliśmy nowe rozwiązania dla helikopterów. Znalazły one zastosowanie w prototypach śmigłowców, które zbudowała firma Airbus Helicopters. Teraz realizujemy dla niej nowe pomysły. Innym przykładem mogą być zastawki serca. Jacek Moll z Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki kiedyś wymyślił zastawkę. Myśmy ją przebadali, ulepszyli i doprowadzili do stanu, w którym jest możliwe jej zastosowanie w sztucznych komorach serca. Takie komory, przy współpracy z Fundacją Rozwoju Kardiochirurgii, przekonstruowaliśmy i zrobiliśmy nowe, dużo lepsze. Elektronicy z Politechniki Łódzkiej tworzą aplikacje pozwalające poruszać się osobom niewidomym. Takich przykładów jest mnóstwo.

Wspomniał Pan firmę Airbus Helicopters, która ma wybudować w Łodzi swą fabrykę. To byłby silny impuls do rozwoju innowacji…

Oczywiście tak. Powstanie tej fabryki byłoby magnesem przyciągającym różne firmy innowacyjne. Tak duże przedsiębiorstwo potrzebuje wielu dostawców. Ci dostawcy rozwijają się i stają się również ośrodkami tworzenia innowacji. W tej sprawie trwają negocjacje i wciąż wierzę, że to się wydarzy. Trudno znaleźć na horyzoncie inne przedsięwzięcie, które miałoby równie przełomowe znaczenie i stanowiłoby równie silny impuls rozwojowy dla Łodzi i województwa, jak powstanie zakładów Airbusa. Gdyby okazało się, że nie, to może pewną szansą dla miasta i regionu byłby deklarowany ostatnio przez przedstawicieli władz powrót do koncepcji kolei dużych prędkości i naszej kolei średnicowej. Projekty są już gotowe.

Źródło: Dziennik Łódzki