Uczeń I Liceum Ogólnokształcącego w Łodzi zdobył srebrny medal na Międzynarodowej Olimpiadzie Chemicznej w Waszyngtonie. Jego koledzy ze szkoły wyruszą w świat lada dzień. Też po medale.
Olimpiada w Londynie nie jest jedyną rozgrywaną w te wakacje. O laury – oprócz sportowców – walczą najlepsi uczniowie. Startują w międzynarodowych olimpiadach przedmiotowych. Jedna z nich właśnie się zakończyła.
W Waszyngtonie rywalizowali pasjonaci chemii – prawie 300 uczniów z 72 krajów. Srebrny medal dla Polski zdobył Kamil Adamczyk, tegoroczny absolwent I LO w Łodzi.
– Najpierw badałem różne substancje w laboratorium. Następnego dnia rozwiązałem 40-stronicowy test. Medal mnie zaskoczył, bo nie byłem zadowolony ze swojej pracy. Ale udało się! Spełniłem marzenie – opowiada „Gazecie” szczęśliwy Kamil.
Chemią interesuje się od dziecka. Jest laureatem wielu konkursów ogólnopolskich. Na olimpiadę międzynarodową pojechał pierwszy raz. Od razu pod medal! Co go pociąga w chemii? – Doświadczenia! – odpowiada. – To, że coś można samemu robić i obserwować efekty, a nie tylko kartka i długopis.
Sam jeszcze nic nie odkrył, ale – jak mówi – będzie na to czas. Teraz wybiera się na studia chemiczne do Warszawy. Po dyplomie chciałby zostać naukowcem i pracować na uczelni. Niekoniecznie w Polsce.
„Gazeta”: – Jest środek wakacji. Nie szkoda czasu na naukę, gdy inni od niej odpoczywają?
– W żadnym razie! W Waszyngtonie zwiedziłem muzeum lotnictwa, widziałem Biały Dom, byłem w Baltimore. Właśnie dzięki olimpiadzie mam świetne wakacje – śmieje się srebrny medalista.
Kamil właśnie wrócił do Łodzi, ale w świat ruszą inni uczniowie I LO. Jakub Klencki jedzie do Rio de Janeiro, a Kosma Nykiel do Kolonii. W Brazylii jest międzynarodowa olimpiada z astronomii, w Niemczech – z geografii. W słoweńskiej Lublanie jest już Kamil Rychlewicz, który startuje tam w Międzynarodowej Olimpiadzie Lingwistycznej.
Ewa Wojciechowska, dyrektorka I LO w Łodzi, podziwia swoich uczniów. – Ciężko pracują, co wśród młodych ludzi nie jest normą. Wkoło tyle pokus, rzeczy i miejsc z pozoru ciekawszych niż książki czy laboratoria. Każdy z olimpijczyków ma talent i ambicje. Są nad wiek mądrzy, ale jednocześnie skromni i koleżeńscy – komplementuje pani dyrektor.
Medal Kamila jest 38. krążkiem zdobytym przez uczniów łódzkiej „jedynki” na olimpiadach międzynarodowych i aż 21. z dziedziny chemii. To nie przypadek. Chemia jest koronną dyscypliną Szkoły im. Mikołaja Kopernika. Pasją do niej przez wiele lat zarażał uczniów legendarny profesor Karol Król. Tradycję kontynuowała Stanisława Hejwowska, a obecnie chemiczne talenty eksplodują w liceum przy ul. Więckowskiego dzięki Justynie Staluszce i Robertowi Zakrzewskiemu (uczniom Hejwowskiej) oraz Maciejowi Sienkiewiczowi (wychowankowi Staluszki).
W tej swoistej sztafecie uczeń, jeśli nie przerasta mistrza, szybko mu dorównuje. – Choć nie ma takiego obowiązku – zastrzega dyrektor Wojciechowska. – To szkoła go ma: stworzyć młodym ludziom optymalne warunki do rozwijania zainteresowań. Atmosferę do nauki.
Chemicy z I LO zaczęli triumfować w latach 70., ale do historii przeszedł rok 2001. Wtedy z olimpiady w Bombaju przywieźli aż trzy medale: złoty, srebrny i brązowy. – W badaniu szybkości utleniania się alkoholu i liczeniu jonów metali przeszkadzał nam tylko upał i muchy, które ciągle topiły się w probówkach – opowiadał „Gazecie” dekadę temu Łukasz Sobczak, jeden z ówczesnych medalistów.
Ostatnio chemikom starają się dorównać entuzjaści map i podróży. Najpierw złoty medal na międzynarodowej olimpiadzie geograficznej zdobył Jan Bolanowski, a dwa lata później wyczyn powtórzył Jakub Redlicki, pokonując 90 młodych geografów w australijskim Brisbane.
Medale na międzynarodowych olimpiadach zdobywają też uczniowie innych łódzkich szkół, ale tylko w „jedynce” systematycznie i hurtowo.
Źródło: Gazeta Wyborcza Łódź