Edukacja. "Zawodówki" to w Łodzi słowo zakazane

W tym roku najważniejsze będą szkoły zawodowe – zapowiada magistrat. Uczniowie mają walczyć o miejsca w wyludnionych dziś technikach i prawie pustych zawodówkach. Ostatni nabór był dla tych szkół fatalny.
Z 11,5 tysiąca kandydatów technika wybrało 1869, a zasadnicze szkoły zawodowe zaledwie 632. – Na rynku pracy brakuje średniej kadry inżynieryjnej i fachowców, a bez nich miasto się nie rozwinie. Dlatego chcemy odwrócić trend – mówi „Gazecie” Wiesława Zewald, wiceprezydent Łodzi, odpowiedzialna m.in. za edukację.

Poprzednie władze miasta chciały to zrobić za pomocą wprowadzenia kontrowersyjnych progów. Trzy lata temu ogłosiły, że kandydat do łódzkiego liceum musi zdobyć minimum 70 pkt (na 200 możliwych), reszta trafiała do techników i zawodówek.
Zewald wycofała się z progów. Ma inne pomysły.

– Progi utrwaliły negatywny obraz szkół zawodowych jako tych, do których idą najsłabsi uczniowie, w dodatku za karę. Dlatego mało kto chciał się w nich uczyć – mówi pani wiceprezydent. – A my chcemy, by kandydaci sami je wybierali. Jak w Poznaniu czy we Wrocławiu, gdzie w technikach o jedno miejsce walczą nawet cztery osoby.

Jak do tego doprowadzić? Jeszcze w tym semestrze do łódzkich gimnazjów pójdą doradcy zawodowi. Spotkają się z uczniami, ale też z rodzicami. Wyposażeni w wiedzę o różnych branżach, będą się nią dzielić. Podpowiedzą, które zawody dają pewną pracę, a które się rozwijają i dadzą ją w przyszłości.

W październiku w Łodzi będą dwie konferencje: dla dyrektorów gimnazjów i pracodawców. Temat: co zrobić, by młodzież nie odwracała się do szkół zawodowych plecami. Miasto zamierza zachęcać firmy, by poszły drogą tych, które w ostatnich latach otworzyły w szkołach tzw. klasy patronackie [przyszli pracodawcy zapewniają uczniom praktyki, sprzęt, a coraz częściej nawet stypendia – przyp. red.].

Aktywniejsze mają być też szkoły. Wydział Edukacji Urzędu Miasta Łodzi chce, by zamiast czekać na uczniów, same ich szukały – np. organizując lekcje pokazowe dla gimnazjalistów.
Od stycznia w obu łódzkich telewizjach będzie emitowany spot reklamujący szkoły techniczne, a ich promocji podporządkowane zostaną również marcowe Targi Edukacyjne. – Technika i szkoły zasadnicze dostaną największe boksy w centralnej części hali. Będą doskonale widoczne. Uczniowie nie wejdą, jak dotychczas, na żywioł, tylko klasami, by nie było ścisku i hałasu uniemożliwiającego rozmowę z dyrektorami i nauczycielami szkół – zapowiada Beata Florek, dyrektorka Wydziału Edukacji UMŁ. – Licea? Obecność nieobowiązkowa. Na targach będzie tylko informacja, kiedy różne ogólniaki organizują drzwi otwarte, by młodzież mogła je odwiedzać i tam wypytywać o szczegóły oferty – dodaje Florek.
Wraz z wiceprezydent Zewald pojadą do Poznania i Wrocławia, by poznać tajemnicę sukcesu tamtejszych techników i zawodówek. – Szkół zawodowych – koryguje Florek. – „Zawodówka” brzmi zniechęcająco. To słowo zakazane. marcin.markowski@lodz.agora.pl
Źródło: Gazeta Wyborcza Łódź