– Zaplecze biznesu to wielka szansa dla Łodzi. Zobaczycie, jeszcze będziemy mieć w Polsce dobrobyt, a w Łodzi będzie żyło się naprawdę dobrze – mówi Łukasz Gajewski, prezes Target BPO.
Łukasz Gajewski jest łodzianinem. Ukończył XXI LO, a potem studiował prawo na Uniwersytecie Łódzkim. Pierwszy kontakt z biznesem miał podczas studiów, gdy pomagał w rodzinnej firmie. W tym czasie (11 lat temu) założył własną agencję reklamową Great Open House. Agencja działa do dziś, ma oddziały w największych miastach polskich i międzynarodowych klientów. Zarząd i centrala pozostały w Łodzi. Przed laty agencja pracowała dla wielkiego markowego koncernu z branży słodyczy. Gigant zadowolony ze współpracy z łodzianami, w ich ręce przekazał obsługę sił sprzedaży swoich produktów. Powstała nowa spółka Target Polska, zatrudniająca przedstawicieli handlowych. Dziś firma ma 1150 pracowników. Jej przedstawiciele pracują dla Mars Polska, sprzedają też produkty i usługi BRE Banku, Coty czy marki Żywiec.
Gajewski chce dziś skoncentrować się na branży, która – jak twierdzi – będzie się rozwijać w Polsce, a wielkie szanse na jej pozyskanie? ma Łódź. Mowa o BPO, czyli obsłudze klienta, centrach call center, rozliczeniach księgowo-finansowych, obsłudze posprzedażowej. Target Polska kupił spółkę CPS Accounting zajmującą się sprawami kadrowymi, płacami i księgowością. Zmienił nazwę na Target BPO i zaczyna działać.
Joanna Blewąska: Dlaczego wchodzi Pan w BPO?
Łukasz Gajewski, prezes zarządu: Bo to dziś wielka szansa dla Polski, także dla Łodzi. Spowolnienie gospodarcze jest siłą napędową dla rozwoju nowoczesnych centrów, bo firmy szukają oszczędności. Łódź ma szansę budować swoją pozycję jako nowoczesnego miasta specjalistów obsługujących duże korporacje. Trudno też budować strategię rozwoju miasta w oparciu o centra usług działające wyłącznie na rzecz zagranicznych koncernów. Firmy z łódzkimi korzeniami stać na to, by zarówno zdobywać zlecenia z Zachodu, jak i świadczyć outsourcing dla dużych ogólnopolskich firm. Za kilka lat Łódź stanie się nie tylko zapleczem usług dla globalnych koncernów, ale również zagłębiem polskich innowacyjnych przedsiębiorstw działających na rynku BPO.
Jak zdobędziecie klientów z nowej branży?
– Nawiązujemy kontakty z izbami przemysłowo-handlowymi w Europie oraz z firmami doradczymi, które pośredniczą i kojarzą możliwości. Łódź budzi zainteresowanie. Mamy tu wiedzę, ludzi i kompetencje.
Ile osób zatrudnicie?
– W branży BPO jest tak, że wystarczy pozyskać jednego klienta, który zdecyduje się przenieść swą księgowość do Łodzi, i od razu trzeba przyjąć 400 osób. Mam więc nadzieję, że nowych miejsc pracy powstawać będzie wiele.
Gdyby dziś znalazł Pan klienta, dla którego trzeba będzie utworzyć 400 stanowisk pracy, byłoby gdzie takie centrum otworzyć?
– Do tej pory nie było to łatwe, ale na szczęście biurowce powstają. Powinniśmy być jednak bardziej cierpliwi, poczekać na ich ukończenie. Zauważmy, że wszystkie inwestycje w produkcję, które się zainteresowały Łodzią, udało się sfinalizować [Dell, Gillette, Indesit – przyp. red.]). Wycofywały się centra BPO, które nie miały tu biur. Nie mogły czekać, nie musiały wierzyć obietnicom, że Łódź te biura zbuduje. Ale gdy już one powstaną, nie będą stały puste. Choć – oczywiście – będą się zapełniać skokowo. Część może być więc niewykorzystana do momentu, aż powierzchnię wynajmie kolejna firma tworząca duże centrum dla kilkuset pracowników. Duża liczba biur sprawi, że stawki za wynajem powierzchni będą atrakcyjne.
Jaka promocja jest dziś potrzebna Łodzi?
– Świetnym pomysłem jest akcja „Młodzi w Łodzi” – konsekwentny, dobrze przygotowany projekt. Brakuje nam kampanii promującej biznesowy potencjał miasta. Łódź jako jedna z pierwszych zdefiniowała koncepcję miasta BPO i innowacyjnych usług dla biznesu. Jednak nie opracowano ogólnopolskiej kampanii, która pomogłaby w upublicznieniu tej strategii. To Kraków jako pierwszy zaczął promować swój wizerunek w Polsce jako centrum usług BPO.
Z Krakowem już nie wygramy?
– Dobrym przykładem jest firma Comarch, która otworzyła w Krakowie centrum informatyczne. Tam wynagrodzenia i koszty życia są wyższe, a poziom bezrobocia niższy i firmom zaczyna brakować pracowników. Drugi w Polsce ośrodek zatrudniający informatyków, który tworzy Comarch, powstaje właśnie w Łodzi. Mnie to nie dziwi, uważam, że to będzie stała tendencja.
Źródło: Gazeta Wyborcza Łódź