Absolwent szuka pracy

Blisko co ósmy Polak może poszczycić się dyplomem ukończenia studiów wyższych. Radość spowodowana możliwością dopisania sobie trzech literek przed nazwiskiem nie trwa jednak długo. Wielu absolwentów boryka się z problemem znalezienia zatrudnienia. Coraz częściej natrafiają na wysoki mur wymagań rynku pracy i nie bardzo wiedzą jak go sforsować.
Po kilku nieudanych próbach przychodzą frustracja, wątpliwości i pytanie: czy to był właściwy kierunek studiów? Słowo „właściwy” oznaczałoby najpewniej taki, po którym praca znajdowałaby się momentalnie: po kilku przeszukaniach ofert pracy w Internecie, umówieniu się na rozmowę kwalifikacyjną i podpisaniu umowy. Należy jednak pamiętać, że porzekadło „praca znajdzie się sama” straciło ważność wraz z ustaniem poprzedniego ustroju, a wysoki poziom bezrobocia jest jedną z konsekwencji gospodarki wolnorynkowej. Poza tym w dynamicznie zmieniającej się rzeczywistości niezwykle trudno jest przewidzieć, jakie trendy dominować będą na rynku pracy w chwili ukończenia przez nas studiów. Zamiast zastanawiać się post factum nad tym czy dobrze wybraliśmy, należałoby uczciwie odpowiedzieć sobie na pytanie, czy ubiegając się o wymarzoną posadę rzeczywiście dopełniliśmy wszelkich starań?
Błąd na błędzie i błędem pogania
Według Anny Woźniak, Recruiting Managera firmy Ernst & Young, bardzo często już same dokumenty aplikacyjne zawierają błędy dyskwalifikujące potencjalnego kandydata. Najczęstsze pomyłki aplikantów dotyczą CV. Często mylone są daty rozpoczęcia i zakończenia studiów, pracy lub innej działalności. Zdarzają się również literówki w adresach mailowych lub niewłaściwie wpisane numery telefonów, które skutecznie utrudniają, lub wręcz uniemożliwiają kontakt z daną osobą. Jednak to nic w porównaniu do sytuacji, gdy „kandydat wysyłając wiele zgłoszeń przesyła dokument aplikacyjny zaadresowany do innej firmy lub w jego treści umieszcza nazwę stanowiska, która świadczy o tym, że jest zainteresowany zupełnie inna karierą zawodową, w innej organizacji” – mówi Anna Woźniak. Anna Herra, Recruitment Manager w firmie PricewaterhouseCoopers podpowiada: „Przygotowując CV warto dokładnie przeczytać dokument, czy jest przejrzysty, czy nie zawiera błędów językowych, czy w pełni przedstawiliśmy informacje, na których zależy pracodawcy. Zdarza się, że odpowiadając na wiele ogłoszeń kandydaci mylą stanowiska i oczekiwania, mylą nazwy firm, przesyłają CV i list motywacyjny pozostawiając w treści nazwę innego pracodawcy. Odpowiadając na ogłoszenie należy dokładnie zapoznać się z oczekiwaniami stawianymi kandydatom i zastanowić się, które z posiadanych przeze mnie doświadczeń na nie odpowiadają.”
Motywacja kluczem do sukcesu
Oprócz wytężonej uwagi podczas wpisywania danych osobowych i adresowania wiadomości zaleca się również rozwagę przy redagowaniu listu motywacyjnego. Ten jakże często lekceważony przez kandydatów element procesu rekrutacyjnego w niektórych przypadkach może okazać się kluczowy. Przekonała się o tym Ewelina, absolwentka psychologii. Starając się o stanowisko copywritera w jednej z wrocławskich agencji reklamowych wykorzystała list motywacyjny nie tylko do opisu własnych osiągnięć i doświadczeń, ale zaprezentowała swoje umiejętności pisząc trzynastozgłoskowcem. Umiejętne dostosowanie formy do oczekiwań pracodawcy zapewniło jej awans do drugiego etapu rekrutacji. Na ten aspekt uwagę zwracają również eksperci. „Absolwent szukający pracy powinien sobie odpowiedzieć przede wszystkim na pytanie, w jakiej branży, na jakim stanowisku chciałby pracować. Warto zidentyfikować grupę firm, do których zostaną wysłane dokumenty aplikacyjne. Przygotowując swoje cv oraz list motywacyjny należy zwrócić uwagę na ich formę” – radzi Anna Woźniak z Ernst & Young.
W przeciwnym razie można powielić błąd jaki popełnił Adam, absolwent wydziału Automatyzacji i Informatyzacji Produkcji na Politechnice Poznańskiej. „Stara prawda głosi, żeby nigdy nie wysyłać swojego pierwszego listu motywacyjnego oraz CV do wymarzonej przez siebie firmy. Kiedy porównałem moje pierwsze CV z tym docelowym, które było owocem ponad miesięcznej pracy, to nie ma o czym mówić. W ten właśnie sposób narobiłem sobie wstydu u producentów samochodów zza miedzy” kwituje Adam.
Drugi etap – blisko czy daleko?
Ewelinie udało się przejść do drugiego etapu jednak coraz częściej jest to dopiero początek walki o korporacyjną posadę. Czasy, gdy wystarczyło wysłać CV wraz z listem motywacyjnym oraz korzystnie zaprezentować się na rozmowie rekrutacyjnej powoli odchodzą do lamusa. Firmy, w szczególności te największe, lubują się w organizowaniu naszpikowanych testami psychologicznymi, wieloetapowych konkursów, których zadaniem jest dokładne prześwietlenie pod każdym kątem ubiegających się o pracę osób. Największemu sprawdzianowi poddawana jest wytrzymałość psychiczna kandydatów, albowiem nawet, gdy wykazawszy się ponadprzeciętnym intelektem szczęśliwie przejdą oni przez labirynt rekrutacyjnych zadań, wciąż mogą usłyszeć, że firma poszukuje kogoś innego.
Tak było w przypadku Roberta, absolwenta studiów dziennych na wydziale Automatyki i Robotyki Politechniki Poznańskiej. Pomimo bardzo dobrych wyników w nauce, potwierdzonych wysoką średnią ze wszystkich lat studiów oraz bardzo wysoko ocenioną pracą dyplomową, Robert miał poważne trudności ze znalezieniem pracy. Na niewiele zdały się dwa miesiące praktyk przebytych jeszcze na studiach i trzymiesięczny staż w zakładzie produkcyjnym międzynarodowej korporacji. Po przebrnięciu przez cztery etapy procesu rekrutacyjnego w jednej z firm usłyszał, że posiadane przez niego doświadczenie jest zbyt małe. „Zdobyłem go tyle, na ile dałem radę pracować w trakcie studiów. Niestety nie pracowałem na pełen etat pojawiając się na uczelni tylko na egzaminy, aby z trudem je zaliczyć – i to prawdopodobnie był mój błąd” mówi Robert.
„Wiedza” versus „doświadczenie” – co lepsze?
Błędem wydaje się być jakakolwiek próba wartościowania tych dwóch elementów. Wiedza bez doświadczenia jest tylko zbiorem suchych faktów, a doświadczenie bez wiedzy może być postrzegane jako brak profesjonalizmu. Jakkolwiek teoria i praktyka mogą istnieć oddzielnie, osobno niewiele znaczą. Trudno bowiem wyobrazić sobie osobę zdobywającą doświadczenie jako lekarz, czy architekt bez solidnego fundamentu teoretycznego.
Co zatem powinien zrobić uzbrojony w wiedzę człowiek, aby nadrobić braki w doświadczeniu? W dalszym ciągu najlepszym rozwiązaniem wydaje się być udział w programach praktyk. Najlepiej w dużej, zagranicznej firmie, której marka i pozycja na rynku jest już ugruntowana. To właśnie w tej grupie przedsiębiorstw widać wyraźną tendencję do zatrudniania młodych i niedoświadczonych pracowników. Anna Herra z PricewaterhouseCoopers tłumaczy, jak postrzegany jest potencjalny kandydat do pracy: „Doświadczenia można czerpać z pracy wolontariackiej, działalności w organizacjach studenckich, kołach zainteresowań itp. Dla pracodawcy istotna jest aktywność i inicjatywa kandydata czy poza nauką aplikował na staże lub praktyki, realizował swoje pasje, pracował charytatywnie lub np. wspierał rodzinną firmę. Osobiście bardzo rekomenduję odbywanie staży i praktyk, gdyż daje to doskonałą możliwość poznania organizacji, sposobu pracy w danej firmie, przekonania się w bezpiecznych warunkach czy taki charakter pracy nam odpowiada i pozwala zdobyć pierwsze doświadczenia zawodowe. W PricewaterhouseCoopers każdego roku zapraszamy na staże i praktyki ponad 200 osób. Studenci mogą skonfrontować wiedzę zdobytą na studiach z praktyką, sprawdzić się w zawodowych sytuacjach i ocenić, jaki charakter pracy im odpowiada, poznać specyfikę pracy w międzynarodowej firmie doradczej.” Dodajmy, że dysponujące wewnętrznymi programami szkoleń korporacje coraz częściej wolą kadrę skrojoną na miarę własnych potrzeb, niż pracowników z długim stażem i jeszcze dłuższą listą złych nawyków.
Jak zdobyć staż?
Opinii na temat staży krąży wiele. Jedni zarzucają im niewielką przydatność z uwagi na ich krótki czas trwania nie przekraczający zwykle 3 miesięcy. Drudzy obawiają się straty czasu na zaparzaniu kawy i herbaty starszym kolegom z firmy. Prawda jest taka, że staż, nawet ten bezpłatny, pozostaje najlepszą okazją do zaprezentowania swoich umiejętności pracodawcy. Jednak, aby dostać taką szansę należy wpierw spełniać pewne kryteria. Jakie? – o tym mówi Anna Woźniak: „W Ernst & Young, oprócz osób doświadczonych, zatrudniamy również osoby bez doświadczenia – na stanowiska asystentów i praktykantów. Istotne jednak jest dla nas to, jakimi osiągnięciami może się pochwalić kandydat – np. wyniki studiów, zaangażowanie w życie akademickie, udział w organizacjach studenckich lub kołach naukowych. Również praktyki odbyte podczas studiów są dla nas ważnym sygnałem, że kandydat był zainteresowany zdobywaniem dodatkowych umiejętności już w trakcie nauki”. Nawet jeżeli tego typu staż nie zakończy się podpisaniem umowy, należy pamiętać, że zdobyte w ten sposób doświadczenie zaprocentuje w przyszłości, a renoma firmy doda naszemu CV nie tylko blasku, ale również wiarygodności. Jednak by nie stracić szans na staż w firmie naszych marzeń należy się śpieszyć: „Obroniłem się w październiku, a poszukiwania pracy rozpocząłem w grudniu. Postanowiłem zrobić sobie krótkie wakacje, bo uważałem, że na to zasługuję, ale teraz już wiem że to był pierwszy błąd który popełniłem. Bardzo szybko okazało się, że kończenie studiów w innym terminie niż czerwiec potrafi przysporzyć pewnych problemów, bo okazało się, że ominęło mnie kilka staży” mówi Adam.
Eksperci ds. rekrutacji są zgodni – najlepszym sposobem, aby wybić się na gęstniejącym rynku pracy jest nieustanne podnoszenie swoich kwalifikacji i zdobywanie dodatkowych umiejętności. Nawet jeżeli nie zaplanowaliśmy dokładnie naszej kariery, lub rzeczywistość dokonała weryfikacji naszych planów, wciąż mamy szansę wspiąć się na sam szczyt drabiny sukcesu. Pod warunkiem, że nie będziemy przesypiać nadarzających się okazji.
Źródło: Gazeta Wyborcza