Profesor Umberto Eco, światowej sławy semiolog, filozof, mediewista, otrzymał tytułu doktora honoris causa Uniwersytetu Łódzkiego.
W 70. rocznicę utworzenia Uniwersytetu Łódzkiego przyznał on najwyższe wyróżnienie akademickie, honorowy doktorat prof. Umbertowi Eco, literaturoznawcy, mediewiście, semiologowi, jednemu z największych współczesnych myślicieli, który swoje teorie i badania na temat współczesności wykłada nie tylko w esejach i opasłych tematycznych kompendiach, ale też w powieściach, które cieszą się na świecie wielką popularnością.
„Wszechstronny i niedościgniony w kompetencjach Autorytet sceny naukowej i społeczno-artystycznej świata” – tak o Eco napisał w laudacji dr hab. prof. nadzw. UŁ Artur Gałkowski. – Pana osąd, że nie istnieje jedna Prawda, przy jednoczesnej wierze we „wszystko” – w domyśle: co dobre dla człowieka i otaczającej nas rzeczywistości – jakże bardzo sprawdza się w niespokojnych okolicznościach, na jakie wystawiony jest obecnie świat”.
Prof. Eco odebrał z rąk rektora UŁ prof. Włodzimierza Nykiela nie tylko tytuł, ale i prezent – książkę artystyczną zawierającą artykuły na temat jego dorobku i bibliografię książek na swój temat. Prof. Eco przyznał potem, że skoro na łódzkiej uczelni są szaleńcy gotowi coś takiego zrobić, to jest to powód, by być zainteresowanym tym, co się tu dzieje. Odwdzięczył się zaś wykładem „Przyszłość semiotyki”, który jednocześnie zainaugurował Międzynarodową Konferencję Semiotyczną „Znak-myśl-słowo-dzieło”.
W swym wystąpieniu Eco mówił nie tylko o ewolucji semiotyki, ale też o swoim do niej podejściu: „Traktuję ją jako rodzaj filozofii. Jak wygląda przyszłość tej nauki? Semiotycy są w stanie analizować teksty prorocze, ale prorokami nie są. I nie zaliczają do swojego grona Nostradamusa”.
Na uroczystości w Wydziale Filologicznym UŁ pojawili się prominentni politycy partii rządzącej, m.in. były minister sprawiedliwości Cezary Grabarczyk, prezes NIK Krzysztof Kwiatkowski. Był też prezes NBP Marek Belka. Tytułu gratulowali prof. Eco marszałek województwa Witold Stępień i prezydent Łodzi Hanna Zdanowska, która wielokrotnie powtarzała, że za jej kadencji Łódź się zmienia i wyraziła nadzieję, że może Eco napisze powieść o Łodzi „tak, jak tylko pan profesor potrafi”.
Czy napisze? O to, podczas godzinnego spotkania, na które zjechali dziennikarze z całego kraju, nikt nie zapytał. Przebiegło ono w poważniejszej atmosferze, przełamywanej przez prof. Eco żartami. Na przykład zapytany o to czy Juventus Turyn wygra Ligę Mistrzów, prof. Eco odparł lapidarnie i dosadnie: „Sport mi wisi”, by po chwili z uśmiechem na ustach dodać: „Lubię za to, gdy się okładają na murawie”.
Punktem wyjścia do wielu pytań była najnowsza powieść Eco, „Temat na pierwszą stronę” (org. tytuł „Numero zero”). Eco, badacz mediów, a kiedyś także dziennikarz, krytykuje gazety, które wypełniają się śmieciowymi informacjami. Pisze też o społeczeństwach, które tracą pamięć niedawnych wydarzeń i pozwalają się manipulować. Mediom też. Na pytania o to, co powinno się zdarzyć, by gazety odzyskały powagę i autorytet, przyznał:
– To pytanie za sto tysięcy dolarów. Od czasu rozwoju telewizji informacyjnych oraz internetu rodzą się wady, które opisałem w powieści – mówił. – Tymczasem gazety liczą dziś dwa, trzy razy więcej stron niż kilka lat temu i czymś trzeba je wypełnić. Stąd tyle nieważnych informacji. Widzę dwa rozwiązania tej sytuacji. Pierwsze: pogłębienie treści. Trudno to zrobić, gdy od zdarzenia do druku gazety jest mało czasu. Drugie: sprostać jej głównemu przeciwnikowi, czyli sieci internetowej, z którego czytelnik sam wybiera informacje, które uważa się za ważne. Dlatego dobra gazeta przyszłości powinna mieć przynajmniej dwie strony poświęcone krytycznej analizie tego, co się ukazało dzień wcześniej w sieci. A to wpłynie na zmianę przygotowania dziennikarzy. Ale trzeba wierzyć i nie poddawać się.
Dodał, że w powieści opisał fatalną gazetę, ale w wielu dyskusjach z szefami cenionych tytułów potwierdziły się sytuacje, które opisał. – Moja krytyka, to krytyka od wewnątrz. Od lat jestem związany z prasą i oglądam niebezpieczne w niej zmiany. Jako wzór w powieści podałem redakcję BBC. Pytanie czy ludziom jeszcze zależy na dobrej informacji?
Pytaniem za 200 tys. dolarów nazwał Eco to, które dotyczyło sposobu, w jaki uczyć dzieci korzystania z internetu i selekcji informacji. – Szkoła tego nie uczy. Ja bym zadawał prace domowe, do których można by ściągać z internetu, ale biorąc informacje co najmniej z 10 stron. To rozwinie krytyczne myślenia. Dlatego też warto czytać kilka gazet, nie tylko jeden tytuł – mówił Eco. Wśród grzechów dziennikarzy wymienił przekonanie, że naukowcy są wyroczniami. „Nawet Platon umieszczony na Sycylii narobił szkód”. Inny z łódzkich dziennikarzy żartobliwie, ale podkreślając drugie dno pytania, chciał wiedzieć czy dla semiotyka znaczenie ma, że otrzymuje honorowy doktorat w Święto Zesłania Duch Świętego i czy można to potraktować jako znak.
– To święto jest zjawiskiem bardzo semiotycznym. Glosolalia (modlitwa natchniona Duchem Św. – przyp. ŁK) jest raczej problemem pragmatycznym. Wszystko zależy od tego, kto słucha i jak – mówił, a pytany o to, czy jest przyszłość dla humanistyki, podkreślił, że przyszłość należy tylko do humanistów – nawet dla informatyków bardziej inspirujące jest czytanie Homera niż traktatu o księgowości. Prof. Eco przyjechał do Łodzi (z małżonką) w piątek, a wyjedzie we wtorek. Dziś o godz. 17 na Wydziale Filologicznym odbędzie się spotkanie promujące nową powieść.
Źródło: Dziennik Łódzki