Politechnika Łódzka ma najmniejsze „straty doktorantów” z naszych uczelni

56acaf182f532_o,size,969x565,q,71,h,43c914

Mniej niż połowa absolwentów studiów doktoranckich w Polsce uzyskuje tytuł doktora. Powyżej tej średniej jest Politechnika Łódzka.

Trzy uczelnie z Łodzi zostały wymienione w raporcie Najwyższej Izby Kontroli, dotyczącym obron doktoratów w Polsce. NIK zajęła się efektami studiów trzeciego stopnia, bo chociaż w latach 2006 – 2013 liczba ich uczestników wzrosła o 40 proc., to nowych doktorów było tylko o 26 proc. więcej. Kształci się ich głównie za pieniądze z budżetu państwa, dlatego NIK uznała, że warto sprawdzić, czy część nie jest marnotrawiona.

Kontrolerzy odwiedzili pięć jednostek naukowych, a do 82 kolejnych wysłali ankiety. W tym drugim gronie znalazły się Uniwersytet Łódzki, Politechnika Łódzka oraz Uniwersytet Medyczny w Łodzi – uczelnie wymienione w raporcie, który NIK opublikowała w styczniu 2016 r.

Z odesłanych przez uczelnie ankiet wynika, że tytuł doktora do końca pierwszego kwartału 2015 r. uzyskało w nich tylko 44 proc. z prawie 8 tys. absolwentów, którzy ukończyli stacjonarne studia trzeciego stopnia w latach 2013 – 2014. Natomiast ponad średnią „wystawały” uczelnie artystyczne (57,5 proc. obronionych), medyczne (56 proc.) oraz techniczne (48 proc.). Uniwersytety odpowiadały przeciętnej, zaś zaniżały ją zwłaszcza akademie wychowania fizycznego (25 proc.) i uczelnie pedagogiczne (20 proc.).

Wśród naszej wielkiej trójki uczelni pozytywnie wyróżnia się Politechnika Łódzka. Wynik 70 proc. obronionych daje PŁ siódme miejsce w Polsce, przy czym w dziesiątce uczelni z najmniejszymi „stratami doktorantów” aż siedem szkół wyższych w badanym okresie miało pod opieką 60 lub mniej doktorantów. A nasza politechnika sprawowała nadzór nad 148.

Aleksandra Woźniak, przewodnicząca Łódzkiego Porozumienia Doktorantów (ŁPD), realizująca pracę doktorską na Wydziale Biotechnologii i Nauk o Żywności PŁ, dobry wynik swojej uczelni w raporcie NIK tłumaczy m.in. współpracą politechniki z firmami, które często zlecają konkretne problemy jako proponowane tematy doktoratów i przyznają dodatkowe fundusze na badania.

A czemu niektórym się nie udaje? – Nie każdy odnajduje się na ścieżce naukowej wymagającej dużo większego wysiłku niż przy tworzenie pracy magisterskiej. Prowadzenie własnych badań nie jest łatwym zadaniem – mówi Aleksandra Woźniak.

Przewodnicząca ŁPD przypomina również, że większość osób dążących do uzyskania stopnia naukowego doktora niedawno założyła albo właśnie zakłada rodziny, tymczasem ich studia wymagają nie tylko nauki własnej, ale i prowadzenia zajęć dydaktycznych ze studentami pierwszego i drugiego stopnia.

– Podstawowe stypendium doktoranckie na Politechnice Łódzkiej to 1.500 zł, przyznawane automatycznie, jeśli przedstawiamy postępy w pisaniu rozprawy doktorskiej i prowadzimy ustaloną przez wydział liczbę godzin dydaktycznych. Liczba ta waha się od 10 do 90. Dodatkowo najlepsi doktoranci mogą liczyć na 800 zł zwiększenia stypendium doktoranckiego z dotacji na dofinansowanie zadań projakościowych oraz na 900 zł stypendium rektora dla najlepszych doktorantów – wylicza Aleksandra Woźniak. Doktorantka Politechniki Łódzkiej podkreśla jednak, że akurat warunki finansowe stworzone przez jej uczelnię należą do najlepszych w Polsce.

Uniwersytet Medyczny w Łodzi odnotował 56 proc. obronionych prac wśród swoich 66 doktorantów, Uniwersytet Łódzki – 46 proc. z 312.

W diagnozie przyczyn „odpadania” doktorantów NIK wymienia m.in. „stosunkową łatwość” w dostaniu się na studia trzeciego stopnia, co z kolei przynosi „słabą przeciętną jakość prac doktorskich” dostrzeganą zresztą w materiałach Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich. NIK za KRASP postuluje powiązanie tematów rozpraw z gospodarką. Natomiast przypadki formalnych uchybień w prowadzeniu studiów trzeciego stopnia są marginalne – uczelnie, według NIK, raczej zapewniają doktorantom dobry kontakt z promotorami.

Źródło: Dziennik Łódzki