Piotrkowska. Dziewiąty Polonez Maturzystów.

Przyszedłem tutaj, żeby zdać maturę – walnął prosto z mostu Miłosz z XXV Liceum Ogólnokształcącego. Był jednym z prawie tysiąca maturzystów, którzy w piątek na Piotrkowskiej zatańczyli poloneza. Dopisała też pogoda – po wielu pochmurnych dniach nad Łodzią wreszcie zaświeciło słońce.
Pierwsi maturzyści pojawili się w pasażu Schillera chwilę po jedenastej. – Kilka lat temu poloneza na Piotrkowskiej tańczyła moja siostra. Bez problemu zdała potem maturę, dziś kończy studia. Wierzę, że pójdę w jej ślady – mówiła „Gazecie” Żaneta z Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 19. Wieść, że TEN polonez przynosi na maturze szczęście, obiegła już miasto tyle razy, że przekonała nawet niedowiarków. – Nie tańczyłem na studniówce, ale na tego wolałem przyjść – uśmiechał się Przemek, też z ZSP nr 19. A Miłosz z XXV LO wypalił wprost: – Przyszedłem tutaj, żeby zdać maturę. Łatwiej zatańczyć poloneza niż tego wszystkiego się nauczyć.
Na samym czele korowodu stanęli Sylwia, Artur i Natalia z liceum przy ul. Podhalańskiej. – Polonez pomaga w zdaniu egzaminów. Skąd to wiem? – Sylwia się zamyśliła.
– Wyczytała w książkach – podpowiedział Artur i wszyscy wybuchnęli śmiechem.
Ten polonez to już tradycja. Kroki opanowane, wiemy, kiedy ugiąć kolana, tylko podwiązek nie zabrałyśmy – żałowała Natalia, która chce zdać maturę na tyle dobrze, by dostać się na politechnikę i studiować technologię żywności.
W mieszanych nastrojach byli maturzyści z XXX LO. Kilka dni temu radni zagłosowali za likwidacją ich szkoły. – To ostatni polonez z „trzydziestką”. Historyczny! Ale „trzydziestka” na zawsze zostanie tu – opatulona grubym szalem Zuzanna położyła rękę na sercu.
Kilka minut przed dwunastą na maturzystów spadł grad życzeń. Wojewoda Jolanta Chełmińska gratulowała „wspólnego polonezowania”. – W tak wspaniałych nastrojach idźcie przez całe dorosłe życie – zwróciła się do maturzystów Hanna Zdanowska, prezydent Łodzi. A komendant straży miejskiej Dariusz Grzybowski życzył uczniom, by na maturze trafili w pytania. Maturzystów pozdrowiła też Barbara Piegdoń-Adamczyk, szefowa łódzkiego oddziału „Gazety Wyborczej” i pomysłodawczyni wspólnego tańca na Piotrkowskiej.
Miejski trębacz odegrał „Prząśniczkę”. – Obchody roku Tuwima uświetnijmy polonezem, którego czas zacząć – zakomenderował przebrany za szlachcica wodzirej Janusz Wielgosz i kolorowy korowód wyszedł na Piotrkowską.
Jak zwykle porwał się przy ławeczce Tuwima, bo każdy z maturzystów chciał wytargać poetę za nos. Oczywiście, na szczęście! Wodzirej, krótkimi komendami, zamieniał pary tańczących w czwórki, ósemki, a nawet w szesnastki. Jedna para w lewo, druga w prawo. Wąż się rozdwajał i zawracał. Wzdłuż węża uwijali się fotoreporterzy i ekipy telewizyjne. Z okien kamienic machali mieszkańcy Piotrkowskiej, a pani Elżbieta, która w pobliżu akurat robiła zakupy, weszła na ulicę i zaczęła dyrygować. – Ja matury nie zdawałam, ale tańczyłam poloneza gościnnie. Chyba w 1976 roku – wspominała z łezką w oku. Ten na Piotrkowskiej podobał jej się bardzo: – Tylko niektórzy tancerze jakby kuleli – oceniała. Mniej krytyczny był pan Jacek, kiedyś uczeń XIII LO, dziś emerytowany nauczyciel polskiego: – Polonez integruje młodzież, to najważniejsze!
Po wspólnym tańcu uczniowie zapozowali do pamiątkowego zdjęcia. Było ich tylu, że fotoreporterzy długo trudzili się, by wszystkich zmieścić w kadrze. Każdy dostał też dyplom na dowód, że tańczył. Kolejnym dowodem – i piękną pamiątką – może być zdjęcie z sobotniej „Gazety”.
Poloneza zorganizowaliśmy wspólnie z Urzędem Miasta Łodzi i Społeczną Akademią Nauk. Na kolejnego – już dziesiątego – zapraszamy za rok. A na koniec przypominamy pięć powodów, dla których nie można go sobie odpuścić:
1. Bo to nietrudne – wystarczy umieć chodzić i liczyć do trzech.
2. Bo to przywilej i zaszczyt, nie obowiązek.
3. Bo po przegonieniu z Łodzi Parady Wolności polonez jest jedyną okazją, by potańczyć sobie na Piotrkowskiej w większej grupie.
4. Bo gdy Was kiedyś wnuki zapytają, czy tańczyliście TEGO poloneza, co wtedy? Okłamiecie je?
5. Bo na takiego poloneza już nikt nigdy w życiu Was nie zaprosi.
Źródło: Gazeta Wyborcza Łódź